wtorek, 13 października 2015

Rankingi Mistrzów Polski 2013/2014, czyli Legia w liczbach.

Dwa tygodnie temu w tekście  "Mistrz Polski. Bezradny, zmęczony, bez ikry." prezentowałem rankingi zawodników Lecha, którzy w sezonie 2014/2015 świętował zdobycie tytułu Mistrza Polski.
Lech dalej pogrążony jest w kryzysie i będzie szukał sposobu na odbudowanie morale i zbudowanie wysokiej formy. Uzdrowicielem ma być nowy trener - Jan Urban.

Zobacz ranking mistrzowskiego Lecha 2014/2015

Po przerwie na mecze reprezentacji prezentuję rankingi zawodników Legii z mistrzowskiego sezonu 2013/2014. Metodologia jego sporządzania jest analogiczna jak w przypadku zawodników Lecha. Zawodnicy zdobywają punkty do rankingu w zależności od ilości minut spędzonych na boisku, wyniku poszczególnych spotkań. Dodatkowo punktowane są zdobyte przez nich gole. Tak jak samo, jak w przypadku Lecha, pod uwagę bierzemy tylko spotkania Ekstraklasy. Mecze Pucharu Polski czy rozgrywki europejskie charakteryzuje bardzo duże zróżnicowanie poziomu rywali, dlatego trudno o wyciąganie logicznych wniosków z takich statystyk. Być może miała by sens analiza Ligi Europy począwszy od spotkań fazy grupowej, pod warunkiem, że nie byłyby to same porażki. Na razie rankingi zbudowane są na wyłącznie na bazie rozgrywek ligowych.

Mistrz Polski 2013/2014 w liczbach.



Legia Warszawa była silniejszym mistrzem od mistrzowskiego Lecha z sezonu 2014/2015. Zdobyła znacznie więcej punktów w przekroju całego sezonu, co skutkowało wyższym rankingiem całego zespołu - 2.52, przy rankingu Lecha 2,12 rok później. Lech wygrał ligę zdobywając 7 punktów mniej i 8 goli mniej. Gdyby punkty nie były dzielone na połowę po 30-tej kolejce, to różnica na korzyść Legii byłaby jeszcze większa - 11 punktów.

Kto najlepiej punktował w mistrzowskiej Legii Warszawa 2013/2014?
Poniżej rankingi poszczególnych zawodników:

Legia Warszawa, ranking zawodników Mistrza Polski 2013/2014.
Spośród zawodników, którzy rozegrali w lidze ponad 500 minut świetnie wyglądają statystyki Marka Saganowskiego (ranking 3,31). Na boisku przebywał 544 minuty i w tym czasie zdołał pięciokrotnie trafić do siatki rywali. Występował w jedenastu meczach, z czego 9 zakończyło się zwycięstwami Legii.
Świetne statystyki zgromadził Miroslav Radović (rank 3,14). Występował w 26 ligowych meczach, z czego 20 to zwycięstwa stołecznego zespołu. Zdobył 14 goli.
Skuteczna była gra Helio Pinto (rank 2,96 przy 6 golach), Michała Kucharczyka (rank 2,86 i 9 goli), Wladimera Dwaliszwilego (rank 2,84 i 10 goli).

 Dobrze punktował Ondrej Duda (rank 2,86) , który wiosną 2014 roku wyraźnie podniósł rywalizację w II linii.

Orlando Sa (rank 3,11) i Guilerme (rank 3,0) nie grali wiosną zbyt wiele, ale ich gra przekładała się na punkty drużyny, co zapowiadało, że obaj mogą być solidnymi wzmocnieniami.



Zobacz pełen ranking mistrzowskiej Legii 2013/2014

Na wykresie wygląda to tak:



Bardzo solidnymi filarami w drużynie Mistrzów Polski byli Jakub Rzeźniczak (2,57) oraz Ivica Vrdoljak (rank 2,65). Obaj przekroczyli granicę 6 tysięcy rankingowych punktów przy bardzo dobrej skuteczności, grając na pozycjach defensywnych.

Granicę wspomnianych 6 tysięcy punktów przekroczyło w mistrzowskim sezonie 5 zawodników Legii:
Co ciekawe, Wojciech Skaba (2.33) wypada w rankigu nieco lepiej niż Dusan Kuciak (2.27).
Pierwszy z nich wygrał  8 z 11 spotkań (8-1-2), zaś drugi 17 na 24 (17-2-5).

Jeżeli porównamy sobie na jednym wykresie rankingi zawodników Legii z sezonu 2013/2014 i 2014/2015 przeliczane na jednostkę czasu, to wyraźnie widać, to co kibice czują nawet bez liczbowych rankingów - zespół w kolejnym sezonie został osłabiony, a ubytków w kadrze nie udało się uzupełnić zawodnikami wystarczającej jakości, na czym skorzystał Kolejorz udanie finiszując.

Rankingi zawodników Legii w sezonach 2013/14 oraz 2014/15.



Jesienią 2014 formą błysnął jeszcze Miroslav Radović co widać na wykresie, ale w trakcie sezonu opuścił klub.
Dobrze w rankingu wypadł Konrad Jałocha, ale zagrał on tylko 4 ligowe mecze. Na tle zespołu bardzo dobrze wyglądają statystyki Adama Ryczkowskiego, który w 8 ligowych meczach osiągnął ranking 1231 punktów w czasie 476 minut, co daje wskaźnik 2.59 punktu na minutę. Tylko najlepsi gracze Legii w sezonie 2014/15 taki ranking wykręcili. Dlatego szkoda, że w obecnym sezonie nie dostaje szansy na grę. Sztab Legionistów widocznie tak ocenił jego obecną formę. Jeżeli jednak szukać plusów z minionego sezonu, to właśnie występy Ryczkowskiego za taki można uznać. Ale rankingi pozostałych zawodników zapowiadały, że zabraknąć może potencjału na "majstra".

Zobacz ligowy ranking zawodników Legii Warszawa 2014/2015

I tak się stało. Czy przy takiej polityce doczekamy się kiedyś zbudowania w Polsce stabilnych, europejskich marek? Będzie ciężko i kilkanaście lat oczekiwań na awans do Ligi Mistrzów niestety nie jest przypadkiem.

Z drużyny Mistrzów  Polski z sezonu 2013/2014, spośród 18 zawodników decydujących najmocniej o sile Legii Warszawa, w składzie nie ma obecnie połowy istotnych ogniw. Dwa z nich to kontuzję, ale reszty zawodników nie ma już w klubie:

  • Ivica Vrdoljak - kontuzja;
  • Miroslav Radović - transfer;
  • Dossa Junior - transfer;
  • Henrik Ojamaa - transfer;
  • Michał Żyro - kontuzja;
  • Helio Pinto - transfer;
  • Wladimer Dwaliszwili - transfer;
  • Inaki Astiz - transfer;
  • Wojciech Skaba - transfer.

Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w taki sposób trudno będzie zbudować w Warszawie zespół, który będzie groźny dla europejskich rywali z pierwszej 50-ki klubów na Starym Kontynencie. Jedną z trzech umiejętności trzeba opanować, żeby kiedyś stało się to możliwe:

  • zdolność utrzymania w kadrze najlepszych graczy,
  • zdolność znalezienia na rynku transferowym graczy podobnego formatu zdolnych szybko wkomponować się w drużynę;
  • umiejętność szkolenia i wprowadzania młodych zawodników do seniorskiej piłki na poziom nie gorszy niż coroczne ubytki w kadrze. 
Tak jak w przypadku Lecha warto zauważyć, że posiadanie zespołu rezerw zaledwie na poziomie III ligi, klubowi o takich aspiracjach jak Legia nie ułatwia procesu wprowadzania zawodników z akademii do gry. Zbyt duża jest różnica pomiędzy poziomem gry w III lidze, a poziomem gry w Ekstraklasie. Utrzymanie rezerw na poziomie II ligi nie wydaje się kosztem ponad siły stołecznego klubu. Koszty niedostatecznej rywalizacji w zespole na poszczególnych pozycjach też są na końcu tych rozliczeń wysokie.

 W obecnym sezonie 2015/2016 Legia generalnie jeszcze mocniej obniżyła loty na początku rozgrywek, rzucając więcej sił na europejski front. W każdym razie w Ekstraklasie wyraźnie widać spadek rankingu wielu zawodników przeliczanego na jednostkę czasu. Jeden Nikolić nie jest w stanie podnieść jakości całego zespołu i zrekompensować jakościowych ubytków kadry Mistrzów Polski z sezonu 2013/2014.
2015-10-10 Legia Warszawa, Ekstraklasa 2015/16

Zobacz ligowy ranking zawodników Legii Warszawa 2015/2016

Ranking osiągany w jednostce czasu jest jednym z moich ulubionych wskaźników przydatności zawodnika. Pokazuje w jaki sposób jego obecność na boisku przekłada się na zdobycze punktowe zespołu. Pozwala na łatwe porównanie rankingów w trakcie sezonu a także pozwala porównać skuteczność gry zawodników którzy grają dużo ze skutecznością zawodników grających końcówki, dostających szanse nieregularnie czy wracający po kontuzjach w trakcie sezonu.
Często kibice mają do dyspozycji jedynie wyceny wartości zawodników na bazie dokonanych transferów, ale na cenę zawodnika ma wpływ wiele czynników, w tym ich wiek i możliwość dalszego zarabiania na transferach. Nie zawsze ma to odzwierciedlenie w jakości gry zawodnika. Niniejszy ranking jest próbą liczbowej ewaluacji dokonań poszczególnych graczy. Takie podejście ma również wiele istotnych wad, które uważny czytelnik zapewne zauważa bez problemu. Takie rankingi oczywiście nie są doskonałe, ale mam nadzieję, że posłużą do dalszej dyskusji nad jakością poszczególnych graczy.

Wracając do głównego wątku tego tekstu, trzeba zauważyć, że od wielu lat Mistrzowie Polski osłabiają się po osiągnięciu tytułu. Odbywa się to zazwyczaj kosztem jakości prezentowanej w europejskich pucharach. Zarządy klubów zmieniają trenerów, ale rzadko przyczyn niepowodzeń szukają w błędnej polityce kadrowej prowadzonej przez nich samych.

Utrzymanie najbardziej wartościowych zawodników wymagało by oczywiście podnoszenia płac i powiększania budżetu klubu. Niestety od wielu lat żaden Mistrz Polski nie jest gotów zainwestować i zdecydować się na zdecydowany "szturm" fazy grupowej Ligi Mistrzów. W przypadku powodzenia klub ten mógłby przejść na zupełnie inny poziom finansowy. Nawet to nie jest jednak wystarczającą pokusą dla właścicieli klubów zdobywających kolejne tytuły Mistrza Polski. Kolejni Mistrzowie Polski godzą się z rolą europejskich kopciuszków, najczęściej pozbywając się kluczowych zawodników czy rezygnując z poważnych wzmocnień w obliczu walki o fazę grupową LM.

W tym sensie uzasadnione jest stwierdzenie, że mierna jakość polskich klubów wynika z małych ambicji naszych biznesmenów, zarządzających polskimi klubami. Potencjał populacji zawodników polskich stopniowo rośnie, co widać choćby w spotkaniach reprezentacji. Ten potencjał nie przekłada się jednak na poziom ligi, która ze względów finansowych ciągle nie jest w stanie utrzymać naszych wyróżniających się zawodników. I błędne koło się zamyka.

Na pewno możliwości finansowe naszych najmocniejszych klubów rosną. Być może potrzeba jeszcze trochę cierpliwości i kilka z nich dołączy w kolejnych latach do europejskiej elity, grającej regularnie w Europie. Jednym z ważnych czynników w budowaniu tych europejskich marek jest ciągła praca nad wzrostem frekwencji na trybunach, co przekłada się na wpływy z biletów i zainteresowanie sponsorów i na końcu na budżet.
Zatem, wszyscy na stadiony :) Nakręcajmy koniunkturę na futbol, zapraszajmy znajomych na mecze. Po awansie biało-czerwonych do finałowej imprezy Euro 2016 we Francji w najbliższych miesiącach będzie świetna koniunktura na piłkę nożną.

Być może skorzysta na tym także polska Ekstraklasa,  przekraczając w końcu magiczną barierę 10 tysięcy widzów jako średnią frekwencję na trybunach całej ligi.

zobacz też:

Frekwencje stadionowe ostatniej dekady, to dominacja Lecha Poznań [wykres]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz