II runda eliminacyjna LE i LM (24 lipca - 2 sierpnia)
Wartości kadr według Transfermarkt.
0 - Legia Warszawa - 33 mln Euro
2 - Spartak Trnava - 6,65 mln Euro - (Słowacja)
rewanż:
0 - Spartak Trnava - awans Spartak
1 - Legia Warszawa -
0 - Górnik Zabrze - 8,33 mln Euro
1 - AS Trencin - 5,38 mln Euro - (Słowacja)
rewanż
4 - AS Trencin - awans Trencin
1 - Górnik Zabrze
1 - Szachtior Soligorsk - 9,35 mln Euro - (Białoruś)
1 - Lech Poznań - 21,5 mln Euro
rewanż
1 - Lech Poznań - awans Lecha po dogrywce
1 - Szachtior Soligorsk
1 - Jagiellonia - 13,9 mln Euro
0 - Rio Ave - 15,5 mln Euro - (Portugalia)
rewanż
4 - Rio Ave
4 - Jagiellonia - awans Jagiellonia
czytaj też: :
Jaka moc Legii na starcie nowego sezonu?
Wróżenie z liczb, czyli jakiego Lecha zobaczymy w nowym sezonie? Transferowe +/-
Czterokrotny wzrost Górnika w ciągu 12 miesięcy. W Zabrzu nie boją się nikogo.
Rio Ave, rywal Jagiellonii Białystok to zespół wyceniany na 15,5 miliona Euro. Pod koniec lipca zaczyna się więc granie na poważnie w Europejskich Pucharach.
Edit. Szczęśliwie zakończył się pucharowy czwartek 2 sierpnia 2018. Lech potrzebował niestety dogrywki aby pokonać rywali z Białorusi. Skończyło się na strachu.
Jagiellonia sprawiła miłą niespodziankę. Wyjazdowy mecz w Portugalii Jaga rozpoczęła szybkim golem, który powodował, że nawet przy stanie 2:1 gospodarze ciągle byli na musiku. Skończyło się na hokejowym wyniku 4:4, ale co warte podkreślenia polski zespół nawet na chwilę nie wypuścił z ręki losów awansu.
Lecha i Jagiellonię czekają w III rundzie LE starcia z belgijskimi zespołami o kadrze wycenianej na ponad 60 milionów Euro. Trnava awansowała kosztem kilkakrotnie droższej Legii, co pokazuje, że w piłce wszystko jest możliwe. Kibiców czekają więc jeszcze w pierwszej połowie sierpnia obfite pucharowe emocje.
Na razie straciliśmy tylko Górnika, który przegrał wysoko na Słowacji 1:4. Być może dobrze się stało bo przy mocno osłabionej kadrze zabrzan starcie z Feyenordem mogłoby być naprawdę upokarzające. Być może w przekroju całego sezonu Górnik stworzy kolejny ciekawy zespół, ale ruszanie w sierpniu na podbój Europy z zespołem tak wątpliwej jakości to nie jest dobry plan. Szkoda, że Rafał Kurzawa, który i tak nie podpisał jeszcze nowej umowy z żadnym klubem nie dogadał się jednak z Górnikiem. Na pewno jego obecność w składzie Górnika mogła przechylić losy rywalizacji z AS Trencin na naszą stronę. Szkoda. Bezrobotny Kurzawa, który wiele zawdzięcza Górnikowi patrzył sobie z boku jak jego koledzy dostają lanie od niżej notowanych rywali. Przykry to finał pobytu Kurzawy w Górniku.
środa, 25 lipca 2018
piątek, 20 lipca 2018
Rio Ave, rywal Jagiellonii Białystok to zespół wyceniany na 15,5 miliona Euro. Pod koniec lipca zaczyna się więc granie na poważnie w Europejskich Pucharach.
Jagiellonia ma kadrę wycenianą przez portal transfermarkt na kwotę 13,9 miliona Euro, więc o około 10% niższą niż piąta drużyna w Portugalii. Wycena zawodników na papierze to jedno. Kiedy zespoły staną naprzeciwko siebie te liczby nabiorą dopiero realnej wartości.
Mimo, że Lotto Ekstraklasa wyzwala w nas ogromne emocje, to nie ma ona zdolności do rzetelnej weryfikacji wartości zawodników. W ostatnich latach nasze zespoły grają w pucharach niezmiernie krótko, więc przez większą cześć roku nasza liga jest odizolowana od piłkarskiej Europy. Właśnie w lipcu i sierpniu na oczach polskiego kibica odbywa się pomiar realnej wartości polskiej ligowej piłki. Niestety najczęściej przypomina to crashtest, bo nasi pucharowicze wychodzą z tych testów zdemolowani. Michał Probierz zakwalifikowanie się do europucharów nazwał "pocałunkiem śmierci dla trenera". Lipiec i sierpień to zazwyczaj ciężki okres dla polskiego kibica i kolejna, n-ta już lekcja pokory. Są pozytywne wyjątki jak awanse do grupowej fazy Ligi Europy Lecha i Legii czy nawet sensacyjny awans warszawskiego zespołu do grupowej fazy Champions League. Ale to wyjątki. Regułą jest blamaż, co powoduje, że polska liga w rankingu UEFA znajduje się na mniej więcej 20 miejscu. Dla 40-milionowego kraju leżącego w centrum Europy to wstyd.
Nie pomogła budowa nowoczesnych stadionów. Ciągle nie potrafimy mentalnie dołączyć do Europy. Włodarze naszych klubów ciągle nie przejawiają większych ambicji, żeby stworzyć zespoły zdolne do rywalizacji w Europie. Wyjątkiem jest Legia, która niezmiennie deklaruje poważne podejście do pucharów i zazwyczaj takie podejście w praktyce realizuje.
Czy kiedyś zmieni się to na lepsze? Kibice piłkarscy w Polsce co roku mają taką nadzieję. Jak kadrowo wygląda u progu pucharowej rywalizacji Jagiellonia?
Jagiellonia to obecnie 3 siła w Polsce pod względem wyceny kadry.
Szczęśliwie Jagiellonia zacznie rywalizację dopiero od II rundy eliminacji, więc w mniejszym stopniu występ w pucharach zakłócił cykl przygotowań do sezonu. Piłkarze mieli czas wypocząć. Dla nich puchary ruszą praktycznie razem z ligą. To może być atutem Jagiellonii w przekroju całej rundy. Niestety podopieczni Ireneusza Mamrota od razu trafiają na Rio Ave, więc zespół z dobrej, technicznej ligi, zespół o potencjale zbliżonym do Jagiellonii.
Rio Ave u progu sezonu nie jest wolne od problemów kadrowych. W lecie pozbyli się największej gwiazdy, defensywnego pomocnika Pele, który za 10 milionów Euro przeszedł do Monaco. Dwóch zawodników z grupy najwyżej wycenianych ofensywnych graczy Rio Ave: Murilo i Nuno Santos, leczy poważne kontuzje kolana.
Kadra Jagiellonii zmieniła się latem najmniej spośród polskich pucharowiczów:
Jagiellonia nie wzmacniała się też specjalnie w lecie.
Powrót z wypożyczenia Patryka Klimali , dwaj zawodnicy wyróżniający się w I lidze: Lukas Klemenz i Mateusz Machaj, a także Grzegorz Sandomierski, to wzmocnienia Jagiellonii w lecie.
Brak spektakularnych wzmocnień klubu z Podlasia w formie transferów nie musi oznaczać braku przyrostu wartości kadry, bo Jagiellonia to klub, w którym część zawodników podnosi swoją wartość i rozwija się.
Porównując obecną wartość zawodników wiosennej kadry Jagiellonii do jej wartości ze stycznia widzimy, że wzrosła ona o ponad 1 milion Euro. Wicemistrzostwo kraju podniosło wartość wielu zawodników. Nie jest to tak gigantyczny wzrost wartości jak zanotowała kadra Górnika, ale cieszy, że w ogóle miał on miejsce.
czytaj też: Czterokrotny wzrost Górnika w ciągu 12 miesięcy. W Zabrzu nie boją się nikogo.
Największe wzrosty według portalu transfermarkt zanotowali:
Największe spadki wartości wiosną zanotowali Cillian Sheridan oraz Dejan Lazarević - obaj spodek po około 200 tys. Euro.
Po dobrych występach w pucharach wartość poszczególnych graczy może wzrastać jeszcze bardziej jeżeli w pokonanym polu uda się pozostawić jakieś wartościowe zespoły europejskie od Rio Ave rozpoczynając. Ten mechanizm jest bardzo prosty. Wartość zawodnika i szanse na zagraniczny transfer rosną w bardzo szybkim tempie jeżeli jego zespół okazuje się zdolny do walki na europejskim poziomie, a on sam dobrze się zaprezentuje w tej rywalizacji . Sama polska liga to niestety za mało, żeby dobry, zachodni klub sięgnął po obiecującego zawodnika z Polski , bo tutaj walczy on na co dzień przeciwko rywalom, których kadry są warte kilka milinów Euro, a to na walkę w Europie za mało. Dlatego tak ważne jest wygrywanie pojedynków w Europie. Dziwne, że nasze klubu wielokrotnie tą walkę odpuszczają i mocno osłabiają się w lecie. Dla kilkudziesięciu klubów w Europie dobry start w pucharach oznacza znaczące wpływy do klubowej kasy pozwalające na utrzymanie klubu na znacznie wyższym poziomie organizacyjnym. Trudno w Polsce o przychody klubów od sponsorów czy reklamodawców? To trzeba te pieniądze zgarnąć w Europie.
Zobaczymy jak tego lata nasi zaprezentują się w pucharach. Powodzenia
W lidze Jagiellonia zacznie zmagania już dzisiaj, w piątek od pojedynku z Lechią Gdańsk, która totalnie przegrała poprzedni sezon. Zobaczymy jak będzie wyglądała jesienią, ale to już materiał na kolejny tekst.
Mimo, że Lotto Ekstraklasa wyzwala w nas ogromne emocje, to nie ma ona zdolności do rzetelnej weryfikacji wartości zawodników. W ostatnich latach nasze zespoły grają w pucharach niezmiernie krótko, więc przez większą cześć roku nasza liga jest odizolowana od piłkarskiej Europy. Właśnie w lipcu i sierpniu na oczach polskiego kibica odbywa się pomiar realnej wartości polskiej ligowej piłki. Niestety najczęściej przypomina to crashtest, bo nasi pucharowicze wychodzą z tych testów zdemolowani. Michał Probierz zakwalifikowanie się do europucharów nazwał "pocałunkiem śmierci dla trenera". Lipiec i sierpień to zazwyczaj ciężki okres dla polskiego kibica i kolejna, n-ta już lekcja pokory. Są pozytywne wyjątki jak awanse do grupowej fazy Ligi Europy Lecha i Legii czy nawet sensacyjny awans warszawskiego zespołu do grupowej fazy Champions League. Ale to wyjątki. Regułą jest blamaż, co powoduje, że polska liga w rankingu UEFA znajduje się na mniej więcej 20 miejscu. Dla 40-milionowego kraju leżącego w centrum Europy to wstyd.
Klubowy ranking UEFA |
Nie pomogła budowa nowoczesnych stadionów. Ciągle nie potrafimy mentalnie dołączyć do Europy. Włodarze naszych klubów ciągle nie przejawiają większych ambicji, żeby stworzyć zespoły zdolne do rywalizacji w Europie. Wyjątkiem jest Legia, która niezmiennie deklaruje poważne podejście do pucharów i zazwyczaj takie podejście w praktyce realizuje.
Czy kiedyś zmieni się to na lepsze? Kibice piłkarscy w Polsce co roku mają taką nadzieję. Jak kadrowo wygląda u progu pucharowej rywalizacji Jagiellonia?
Jagiellonia to obecnie 3 siła w Polsce pod względem wyceny kadry.
- Legia wyceniana jest na 33 miliony Euro
- Lech na około 20 milionów Euro,
- trzecia Jagiellonia na niecałe 14 milionów Euro.
Szczęśliwie Jagiellonia zacznie rywalizację dopiero od II rundy eliminacji, więc w mniejszym stopniu występ w pucharach zakłócił cykl przygotowań do sezonu. Piłkarze mieli czas wypocząć. Dla nich puchary ruszą praktycznie razem z ligą. To może być atutem Jagiellonii w przekroju całej rundy. Niestety podopieczni Ireneusza Mamrota od razu trafiają na Rio Ave, więc zespół z dobrej, technicznej ligi, zespół o potencjale zbliżonym do Jagiellonii.
Rio Ave u progu sezonu nie jest wolne od problemów kadrowych. W lecie pozbyli się największej gwiazdy, defensywnego pomocnika Pele, który za 10 milionów Euro przeszedł do Monaco. Dwóch zawodników z grupy najwyżej wycenianych ofensywnych graczy Rio Ave: Murilo i Nuno Santos, leczy poważne kontuzje kolana.
Kadra Jagiellonii zmieniła się latem najmniej spośród polskich pucharowiczów:
- Jagiellonia: ubytki ~ 0.4 miliona Euro , czyli mniej niż 2.9% kadry;
- Legia Warszawa: ubytki ~ 1.05 miliona Euro, czyli ~3.2% kadry;
- Lech Poznań: ubytki ~4.3 miliona Euro, czyli ~21.5% kadry;
- Górnik Zabrze: ubytki ~ 5,2 miliona Euro, czyli ~ 62,6% obecnej kadry.
Jagiellonia nie wzmacniała się też specjalnie w lecie.
Jagiellonia Białystok - transfery lato 2018 |
Powrót z wypożyczenia Patryka Klimali , dwaj zawodnicy wyróżniający się w I lidze: Lukas Klemenz i Mateusz Machaj, a także Grzegorz Sandomierski, to wzmocnienia Jagiellonii w lecie.
Brak spektakularnych wzmocnień klubu z Podlasia w formie transferów nie musi oznaczać braku przyrostu wartości kadry, bo Jagiellonia to klub, w którym część zawodników podnosi swoją wartość i rozwija się.
Kadra Jagi wiosną zdrożałą o ponad milion Euro.
Porównując obecną wartość zawodników wiosennej kadry Jagiellonii do jej wartości ze stycznia widzimy, że wzrosła ona o ponad 1 milion Euro. Wicemistrzostwo kraju podniosło wartość wielu zawodników. Nie jest to tak gigantyczny wzrost wartości jak zanotowała kadra Górnika, ale cieszy, że w ogóle miał on miejsce.
czytaj też: Czterokrotny wzrost Górnika w ciągu 12 miesięcy. W Zabrzu nie boją się nikogo.
Największe wzrosty według portalu transfermarkt zanotowali:
- Arvydas Novikovas - wzrost wiosną o 450 tys. Euro;
- Ivan Runje - o 350 tys Euro;
- Przemysław Frankowski - o 250 tys Euro;
- Nemanja Mitrović 0 200 tys Euro;
Największe spadki wartości wiosną zanotowali Cillian Sheridan oraz Dejan Lazarević - obaj spodek po około 200 tys. Euro.
Po dobrych występach w pucharach wartość poszczególnych graczy może wzrastać jeszcze bardziej jeżeli w pokonanym polu uda się pozostawić jakieś wartościowe zespoły europejskie od Rio Ave rozpoczynając. Ten mechanizm jest bardzo prosty. Wartość zawodnika i szanse na zagraniczny transfer rosną w bardzo szybkim tempie jeżeli jego zespół okazuje się zdolny do walki na europejskim poziomie, a on sam dobrze się zaprezentuje w tej rywalizacji . Sama polska liga to niestety za mało, żeby dobry, zachodni klub sięgnął po obiecującego zawodnika z Polski , bo tutaj walczy on na co dzień przeciwko rywalom, których kadry są warte kilka milinów Euro, a to na walkę w Europie za mało. Dlatego tak ważne jest wygrywanie pojedynków w Europie. Dziwne, że nasze klubu wielokrotnie tą walkę odpuszczają i mocno osłabiają się w lecie. Dla kilkudziesięciu klubów w Europie dobry start w pucharach oznacza znaczące wpływy do klubowej kasy pozwalające na utrzymanie klubu na znacznie wyższym poziomie organizacyjnym. Trudno w Polsce o przychody klubów od sponsorów czy reklamodawców? To trzeba te pieniądze zgarnąć w Europie.
Zobaczymy jak tego lata nasi zaprezentują się w pucharach. Powodzenia
W lidze Jagiellonia zacznie zmagania już dzisiaj, w piątek od pojedynku z Lechią Gdańsk, która totalnie przegrała poprzedni sezon. Zobaczymy jak będzie wyglądała jesienią, ale to już materiał na kolejny tekst.
Etykiety:
Arvydas Novikovas,
Ivan Runje,
Jagiellonia,
Liga Europejska,
Nemanja Mitrović,
Przemysław Frankowski,
transfery
Lokalizacja:
15-001 Białystok, Polska
wtorek, 17 lipca 2018
Ruszają ligowe zmagania w Japonii, zobacz typy algorytmu.
W środę o 12:00 startuje japońska JLeague. Oczywiście w nadchodzącej rundzie jesiennej będziemy publikowali typy algorytmu futbolwliczbach na spotkania tej ligi. Wszystkie typy dostępne są za darmo na stronie futbolwliczbach.pl bez konieczności logowania się. Gdybyście chcieli aby algorytmy futbolwliczbach liczyły wam statystyki waszych typowań to zapraszam do rejestracji i oddawania własnych typów za pomocą wyżej podlinkowanej strony. Z dużym żalem przyjąłem wiadomość, że Rafał nie będzie w stanie jesienią poprowadzić tej ligi, ale na pewno sobie poradzimy. JLeague to akurat liga bardzo pasująca algorytmowi FwL. Rafałowi bardzo dziękuję za pomoc i gratuluję powiększenia rodziny. Są sprawy ważne i ważniejsze. Piłka, jak mówił papież Jan Paweł II, jest najważniejszą z rzeczy mało ważnych. :)
Statystyki ROI dla JLeague z ostatnich 100 dni kalendarzowych są w pierwszej trójce lig ze wskaźnikiem prawie +11%:
Być może okroimy nieco jesienią pakiet lig obsługiwanych przez futbolwliczbach, ale na pewno nie będzie odpuszczania w Japonii. Pierwsza kolejka po mundialowej przerwie na pewno należy do kolejek podwyższonego ryzyka, ale nie będziemy się z góry poddawać. Buki też mają problem z oceną szans i oni mogą równie łatwo wtopić.
Szczególnie interesujące wydają mi się 2 spotkania:
Sagan broni się przed spadkiem. W Tydzień temu zakontraktował napastnika dużego kalibru - Fernando Torresa z Atletico Madryt. Wartość tego 34 letniego napastnika oceniana jest obecnie na 4 miliony Euro, co stanowi prawie 1/4 wartości całego zespołu. Moim zdaniem Torres po tygodniu treningów z nowym zespołem wcale nie okaże się zbawcą, a 3 punty zgarnie beniaminek, który nie został w lecie osłabiony. Swoją drogą taki transfer pokazuje siłę tej ligi. Zawodnicy z takiej półki jak Torres na razie nie decydują się na przeprowadzkę nad Wisłę. Wartość zawodników 18-zespołowej JLeague to 285 milionów Euro, przy 158 milionach Euro dla 16-zespołowej Lotto Ekstraklasy. Trochę jeszcze mamy do nadgonienia. Co ciekawe Legia Warszawa z kadrą na poziomie 33 milionów Euro byłaby najdroższym zespołem JLeague, ale liga w Japonii jest zdecydowanie bardziej wyrównana. Z jednym wyjątkiem kadry zespołów japońskiej ekstraklasy przekraczają 11 milinów Euro, a w polskiej Ekstraklasie takie zespoły mamy zaledwie 3: Legię, Lecha i Jagiellonię.
Oba zespoły zajmują bezpieczne miejsca w tabeli, oba mają kadry zawodnicze na poziomie nie pozwalającym na snucie jakiś mocarstwowych planów i oba nie gardzą jakoś szczególnie remisami. Kurs @3.3 na remis w tym meczu wydaje się dość atrakcyjny w tym kontekście.
Lato w JL1 nie obfitowało w dużą liczbę transferów - łącznie 27 na całą 18 zespołową ligę. To daje nadzieje, że ze statystycznego punktu widzenia Japonia będzie dobrym materiałem do trafnego typowania nadchodzącej jesieni.
Pozdrawiam Was serdecznie. Być może tak jak ja odpuściliście całkowicie typowanie spotkań na mundialu i z utęsknieniem czekacie na rozkręcenie się ligowego sezonu. Jeżeli tak jest, to zachęcam do odwiedzania strony futbolwliczbach.pl gdzie będą publikowane typy naszego algorytmu.
Statystyki ROI dla JLeague z ostatnich 100 dni kalendarzowych są w pierwszej trójce lig ze wskaźnikiem prawie +11%:
Być może okroimy nieco jesienią pakiet lig obsługiwanych przez futbolwliczbach, ale na pewno nie będzie odpuszczania w Japonii. Pierwsza kolejka po mundialowej przerwie na pewno należy do kolejek podwyższonego ryzyka, ale nie będziemy się z góry poddawać. Buki też mają problem z oceną szans i oni mogą równie łatwo wtopić.
Szczególnie interesujące wydają mi się 2 spotkania:
Wygrana Shonan Belmare przy kursie @2.65 z Sagan Tosu.
Sagan broni się przed spadkiem. W Tydzień temu zakontraktował napastnika dużego kalibru - Fernando Torresa z Atletico Madryt. Wartość tego 34 letniego napastnika oceniana jest obecnie na 4 miliony Euro, co stanowi prawie 1/4 wartości całego zespołu. Moim zdaniem Torres po tygodniu treningów z nowym zespołem wcale nie okaże się zbawcą, a 3 punty zgarnie beniaminek, który nie został w lecie osłabiony. Swoją drogą taki transfer pokazuje siłę tej ligi. Zawodnicy z takiej półki jak Torres na razie nie decydują się na przeprowadzkę nad Wisłę. Wartość zawodników 18-zespołowej JLeague to 285 milionów Euro, przy 158 milionach Euro dla 16-zespołowej Lotto Ekstraklasy. Trochę jeszcze mamy do nadgonienia. Co ciekawe Legia Warszawa z kadrą na poziomie 33 milionów Euro byłaby najdroższym zespołem JLeague, ale liga w Japonii jest zdecydowanie bardziej wyrównana. Z jednym wyjątkiem kadry zespołów japońskiej ekstraklasy przekraczają 11 milinów Euro, a w polskiej Ekstraklasie takie zespoły mamy zaledwie 3: Legię, Lecha i Jagiellonię.
Remis Vegalty z Yokohama Marinos kurs @3.3.
Oba zespoły zajmują bezpieczne miejsca w tabeli, oba mają kadry zawodnicze na poziomie nie pozwalającym na snucie jakiś mocarstwowych planów i oba nie gardzą jakoś szczególnie remisami. Kurs @3.3 na remis w tym meczu wydaje się dość atrakcyjny w tym kontekście.
Lato w JL1 nie obfitowało w dużą liczbę transferów - łącznie 27 na całą 18 zespołową ligę. To daje nadzieje, że ze statystycznego punktu widzenia Japonia będzie dobrym materiałem do trafnego typowania nadchodzącej jesieni.
Pozdrawiam Was serdecznie. Być może tak jak ja odpuściliście całkowicie typowanie spotkań na mundialu i z utęsknieniem czekacie na rozkręcenie się ligowego sezonu. Jeżeli tak jest, to zachęcam do odwiedzania strony futbolwliczbach.pl gdzie będą publikowane typy naszego algorytmu.
Etykiety:
Fernando Torres,
Japonia,
JLeague1,
liga japońska,
Sagan Tosu,
Shonan Belmare,
transfer,
Vegalta,
Yokohama F. Marinos
Lokalizacja:
Jokohama, Prefektura Kanagawa, Japonia
sobota, 14 lipca 2018
Czy Arka ma czym straszyć Legię? Transferowe +/-
Czego spodziewać się można po Arce Gdynia?
Czy Arka latem została wzmocniona czy osłabiona?
Kto pociągnie w nowym sezonie Arkę do walki?
Jakie są największe osłabienia Arki?
Gdynianie w poprzednim sezonie zakończyli rozgrywki z 43 punktami i to był najlepszy wynik od wielu lat. Warty podkreślenia jest fakt, że wiosną zdecydowanie obniżyli loty. Ligową jesień zakończyli na 6 lokacie z 31 punktami po 21 meczach (bilans 8-7-6 bramki 26-20). Wiosną było zdecydowanie gorzej, mimo że Arka wypadła z pierwszej ósemki i w grupie spadkowej miała relatywnie słabszych rywali.
W zimowym okienku transferowym nie stało się nic takiego, co by miało zwiastować wiosenne problemy Arki. Zespół nie stracił żadnego z najważniejszych ogniw. Coś więc nie zagrało w okresie przygotowawczym, skoro tak wielu zawodników obniżyło wiosną loty. Walka w Pucharze Polski, która doprowadziła Arkę do samego finału mogła kosztować zespół nieco sił, w kluczowych momentach, ale to nie wydaje się wystarczającym uzasadnieniem słabości.
Warto przyjrzeć się zawodnikom, którzy jesienią tworzyli Arkę zdobywającą prawie półtorej punktu na mecz, bo w tej grupie skumulowane jest największy potencjał.
Michał Marcjanik - 20 spotkań jesienią, bilans 8-7-5. Właśnie
Pavels Steinbors - 21 (8-7-6);
Damian Zbozień - 20 (7-7-6);
Grzegorz Piesio - 20 (8-6-6);
Rafał Siemaszko - 20 (8-6-6);
Mateusz Szwoch - 17 (7-4-6 );
Frederick Helstrup - 14 (7-3-4);
Marcin Warcholak - 11 (4-3-4);
Michał Nalepa - 15 (6-6-3);
Na liście letnich transferów w 2017 roku w tej grupie jest tylko Grzegorz Piesio, który przeszedł do Arki z Górnika Łęczna. Reszta była wcześniej zawodnikami Arki, to pod okiem trenera Leszka Ojrzyńskiego osiągnęła taką formę. Piesio też wiosną 2016 nie grał za wiele, więc nie przechodził do Arki jako zawodnika "w gazie". Świetna praca tego zespołu ludzi w lecie dała dobre efekty jesienią.
Wiosną nowi zawodnicy nie dali spodziewanej jakości a wręcz przeciwnie. Z zimowych nabytków Arki wiosną najwięcej pograł pomocnik Andrij Bohdanow (bilans 2-3-8 1003 minuty na boisku) i Maciej Jankowski z Piasta Gliwice(bilans 3-06 711 minut). Reszta nabytków nie pograła za wiele.
W obecnym okienku transferowym ubytki Arki przez portal transfermarkt.pl wyceniane są na około 2.6 milliona Euro, a nabytki na kwotę około 2.1 miliona Euro. Zatem bilans jest ujemny o około pół miliona Euro. W dodatku na liście ubytków znajdują się Szwoch, Warcholak (Wisła Płock), Marcjanik (Empoli), Grzegorz Piesio (GKS Katowice), którzy byli rdzeniem tej dobrej jesiennej Arki. Cztery ważne ogniwa to sporo.
Po stronie nabytków rzucają się w oczy Goran Cvijanović z Korony i Aleksander Kolev - wyróżniający się snajper Sandecji. Jest kilka ciekawych, perspektywicznych nazwisk, ale czy te ruchy kadrowe pozwolą utrzymać jesienią jakość Arki na poziomie z poprzedniego sezonu? Mam co do tego spore obawy. Sama skala zmian kadrowych jest duża, Po piersze trener Ojrzyński, twórca co by nie było największych sukcesów Arki w ostatnich latach nie pracuje już dla gdynian.
Po drugie poziom rotacji zawodników latem 2018 jest relatywnie duży (ubytki ~2,6 miliona Euro), a czasu na zgranie relatywnie mało. To właśnie kolektyw był siłą Arki poprzedniej jesieni. Ale wtedy poziom ubytków w kadrze był prawie o połowę mniejszy (ok 1.4 miliona Euro).
To co zrobiła latem Arka oceniam raczej negatywnie. Tak głęboka przebudowa zespołu rzadko udaje się nawet w zimie, gdy jest więcej czasu na zgranie zespołu. Wszystko zweryfikuje boisko. W każdym razie Arka Gdynia nie wysłała w okienku transferowym sygnału, że zamierza walczyć o jakieś wyższe cele niż o utrzymanie. Superpuchar to jeden mecz, wszystko się może zdarzyć. Liga moim zdaniem brutalnie zweryfikuje Arkę tej jesieni.
czytaj też: Jaka moc Legii na starcie nowego sezonu?
Czy Arka latem została wzmocniona czy osłabiona?
Kto pociągnie w nowym sezonie Arkę do walki?
Jakie są największe osłabienia Arki?
Arka Gdynia meczem o Superpuchar z Legią Warszawa zainauguruje dzisiaj nowy sezon.
Gdynianie w poprzednim sezonie zakończyli rozgrywki z 43 punktami i to był najlepszy wynik od wielu lat. Warty podkreślenia jest fakt, że wiosną zdecydowanie obniżyli loty. Ligową jesień zakończyli na 6 lokacie z 31 punktami po 21 meczach (bilans 8-7-6 bramki 26-20). Wiosną było zdecydowanie gorzej, mimo że Arka wypadła z pierwszej ósemki i w grupie spadkowej miała relatywnie słabszych rywali.
W zimowym okienku transferowym nie stało się nic takiego, co by miało zwiastować wiosenne problemy Arki. Zespół nie stracił żadnego z najważniejszych ogniw. Coś więc nie zagrało w okresie przygotowawczym, skoro tak wielu zawodników obniżyło wiosną loty. Walka w Pucharze Polski, która doprowadziła Arkę do samego finału mogła kosztować zespół nieco sił, w kluczowych momentach, ale to nie wydaje się wystarczającym uzasadnieniem słabości.
Warto przyjrzeć się zawodnikom, którzy jesienią tworzyli Arkę zdobywającą prawie półtorej punktu na mecz, bo w tej grupie skumulowane jest największy potencjał.
Michał Marcjanik - 20 spotkań jesienią, bilans 8-7-5. Właśnie
Pavels Steinbors - 21 (8-7-6);
Damian Zbozień - 20 (7-7-6);
Grzegorz Piesio - 20 (8-6-6);
Rafał Siemaszko - 20 (8-6-6);
Mateusz Szwoch - 17 (7-4-6 );
Frederick Helstrup - 14 (7-3-4);
Marcin Warcholak - 11 (4-3-4);
Michał Nalepa - 15 (6-6-3);
Na liście letnich transferów w 2017 roku w tej grupie jest tylko Grzegorz Piesio, który przeszedł do Arki z Górnika Łęczna. Reszta była wcześniej zawodnikami Arki, to pod okiem trenera Leszka Ojrzyńskiego osiągnęła taką formę. Piesio też wiosną 2016 nie grał za wiele, więc nie przechodził do Arki jako zawodnika "w gazie". Świetna praca tego zespołu ludzi w lecie dała dobre efekty jesienią.
Wiosną nowi zawodnicy nie dali spodziewanej jakości a wręcz przeciwnie. Z zimowych nabytków Arki wiosną najwięcej pograł pomocnik Andrij Bohdanow (bilans 2-3-8 1003 minuty na boisku) i Maciej Jankowski z Piasta Gliwice(bilans 3-06 711 minut). Reszta nabytków nie pograła za wiele.
Arka Gdynia , transfery lato 2018 |
W obecnym okienku transferowym ubytki Arki przez portal transfermarkt.pl wyceniane są na około 2.6 milliona Euro, a nabytki na kwotę około 2.1 miliona Euro. Zatem bilans jest ujemny o około pół miliona Euro. W dodatku na liście ubytków znajdują się Szwoch, Warcholak (Wisła Płock), Marcjanik (Empoli), Grzegorz Piesio (GKS Katowice), którzy byli rdzeniem tej dobrej jesiennej Arki. Cztery ważne ogniwa to sporo.
Po stronie nabytków rzucają się w oczy Goran Cvijanović z Korony i Aleksander Kolev - wyróżniający się snajper Sandecji. Jest kilka ciekawych, perspektywicznych nazwisk, ale czy te ruchy kadrowe pozwolą utrzymać jesienią jakość Arki na poziomie z poprzedniego sezonu? Mam co do tego spore obawy. Sama skala zmian kadrowych jest duża, Po piersze trener Ojrzyński, twórca co by nie było największych sukcesów Arki w ostatnich latach nie pracuje już dla gdynian.
Po drugie poziom rotacji zawodników latem 2018 jest relatywnie duży (ubytki ~2,6 miliona Euro), a czasu na zgranie relatywnie mało. To właśnie kolektyw był siłą Arki poprzedniej jesieni. Ale wtedy poziom ubytków w kadrze był prawie o połowę mniejszy (ok 1.4 miliona Euro).
Arka Gdynia , transfery lato 2017 |
To co zrobiła latem Arka oceniam raczej negatywnie. Tak głęboka przebudowa zespołu rzadko udaje się nawet w zimie, gdy jest więcej czasu na zgranie zespołu. Wszystko zweryfikuje boisko. W każdym razie Arka Gdynia nie wysłała w okienku transferowym sygnału, że zamierza walczyć o jakieś wyższe cele niż o utrzymanie. Superpuchar to jeden mecz, wszystko się może zdarzyć. Liga moim zdaniem brutalnie zweryfikuje Arkę tej jesieni.
czytaj też: Jaka moc Legii na starcie nowego sezonu?
Etykiety:
Aleksander Kolev,
Arka Gdynia,
Goran Cvijanović,
Grzegorz Piesio,
Legia Warszawa,
Marcin Warcholak,
Mateusz Szwoch,
Michał Marcjanik,
Superpuchar
Lokalizacja:
Gdynia, Polska
czwartek, 12 lipca 2018
Czterokrotny wzrost Górnika w ciągu 12 miesięcy. W Zabrzu nie boją się nikogo.
Po 24 latach do europejskich rozgrywek pucharowych powraca legendarny Górnik Zabrze. Wraca niespodziewanie. Awans wywalczył jako beniaminek, grając cały poprzedni sezon bardzo młodym zespołem. Jak donoszą media wróci prawdopodobnie przy wypełnionym kibicami stadionie, bo w Zabrzu i na Śląsku piłka jest kochana. Kibiców nie zraża fakt, że Górnik został latem osłabiony. Z zespołem pożegnało się kilku graczy, którzy mieli ogromny wpływ na świetną postawę zabrzan w minionym sezonie.
Górnik stracił bardzo ważne ogniwa w obronie i linii pomocy. Czwórka kluczowych zawodników, którzy odeszli: Damian Kądzior, Mateusz Wieteska, Paweł Bochniewicz i Rafał Kurzawa, wyceniana jest obecnie łącznie na prawie 5 milionów Euro. To są ubytki, które byłyby w stanie wstrząsnąć prawie każdym zespołem w polskiej ekstraklasie.
Najciekawszym nabytkiem i sporą niewiadomą jest Jesus Jimenez, ofensywny pomocnik z Hispzanii wyceniany przez transfermarkt na kwotę 300 tys Euro. Adam Ryczkowski (rocznik 1997), napastnik pozyskany z Chojniczanki grał wiosną regularnie dla I-ligowca i strzelił wiosną 3 gole. Wiktor Biedrzycki, także rocznik 1997, to pomocnik, który wiosną dla Stomilu rozegrał 614 minut. Do zespołu dołączyło kilku bardzo zdolnych chłopaków w wieku młodzieżowca. To oczywiście nie są wzmocnienia, które gwarantują powtórzenie tak świetnego sezonu w wykonaniu Górnika, ale ....
To jest człowiek, który podniósł Górnika piłkarsko na zupełnie inny poziom. Zrobił to mając do dyspozycji młodych chłopaków bez większych nazwisk, na dorobku. Gdyby spojrzeć na bilans transferowy poprzedniego lata, to nie zobaczymy tam spektakularnych wzmocnień, ludzi w wielkimi nazwiskami.
Pozyskany rok temu Damian Kądzior w momencie transferu z Wigier Suwałki wyceniany był na około 300 tys Euro. Mateusz Wieteska miał za sobą fajny okres w Chrobrym, ale jego wartość rok temu to było także tylko 200 tys Euro. Obecnie znajdują się na liście bolesnych ubytków Górnika, ale warto pamiętać, że to w Zabrzu, u trenera Brosza tak piorunująco zyskali na wartości. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w Zabrzu w obecnym sezonie eksplodowały talentem kolejne młode wilki Brosza szykowane obecnie do walki. Trener zabrzan dokonał rzeczy niesamowitej, bo potrafił przekonać w zeszłym sezonie młodzież Górnika, że Ekstraklasa nie jest taka straszna. Swoje szanse dostawali kolejni młodzi ludzie i prezentowali się bez kompleksów. Czy ten model uda się Górnikowi powtórzy w nadchodzącym sezonie? Czy potencjału wystarczy przynajmniej na czołową ósemkę ligi? Trudno to przewidzieć, bo o Górniku trenera Brosza wiemy jedno: że jest nieprzewidywalny.
Wyceny zawodników Górnika Zabrze z obecnej chwili prezentowane przez portal transfermarkt.pl szacują łączną wartość kadry zespołu na 8,3 miliona Euro. W obecnym okienku transferowym wartość kadry zabrzan zmalała o około 4,6 miliona Euro. Zatem można przyjąć, że w momencie rozpoczęcia okienka transferowego kadra Górnika warta była około 13 milionów Euro.
Rok wcześniej, w momencie awansu do Ekstraklasy wartość zespołu Górnika wynosiła około 3.1 miliona Euro i latem 2017 roku nie zmieniła się jakoś znacząco. W zimowym okienku wypożyczono z Udinese Bochniewicza, latem wrócił do macierzystego klubu, ale na liście ubytków to jedynie 350 tys. Euro. Wprowadzony do Górnika zimą Adrian Gryszkiewicz nie miał jeszcze pół roku wcześniej wymiernej wartości według wyceny transfermarkt.pl. Zatem można przyjąć, że w ciągu sezonu 2017/2018 trener Brosz ze swoim sztabem podniósł łączną wartość swoich zawodników z poziomu ~3 milionów Euro do ~12.5 miliona Euro. To jest wzrost o około 9.5 miliona Euro. To jest absolutny fenomen w naszych ligowych warunkach. Inne kluby chcąc podnosić swój potencjał robią to najczęściej poprzez zakupy. Jest kilku trenerów, którym udało się w ostatnich latach zrobić podobną pracę jak Broszowi z Górnikiem, ale nie sądzę, żeby w liczbach wyglądało to aż tak dobrze.
Czterokrotny wzrost potencjału kadry w 12 miesięcy. Po prostu petarda. Trudno w to uwierzyć co stało się w Zabrzu. W obecnym sezonie Górnik startuje z potencjałem ponad 8 milionów Euro w I zespole. Nie bądźmy pazerni na czterokrotne wzrosty. Gdyby Broszowi udało się "zaledwie" podwoić wartość kadry zabrzan, to zakończą sezon z zespołem na poziomie ~16 milionów Euro, a to jest potencjał do walki o ligowe podium. Jeżeli Brosz powtórzy sukces Górnika w nadchodzącym sezonie, to znaczy, że w jego pracy jest jakaś unikalna metodyka, której inni mogą i powinni się bacznie przyglądać.
Zespół Górnika Zabrze został latem mocno osłabiony, ale na czwartkowego rywala z Mołdawii zdecydowanie powinno wystarczyć umiejętności piłkarskich. Zaria Balti dostaje baty w swojej własnej lidze, nie jest w szczególnym gazie. Ligowe remisy przeplata z porażkami. Gdyby patrzeć na samą wycenę wartości zawodników rywala, to Zaria jest nieco silniejsza niż Stal Mielec, ale nieco słabsza od Podbeskidzia. Grając z takim rywalem zabrzanie są zdecydowanym faworytem, także bukmacherów. W Zabrzu panuje dobra atmosfera pracy. Najbardziej szkoda chyba Wojtka Hajdy, który w ostatnim meczu rezerw zerwał więzadło w kolanie. Przez tą paskudną kontuzję, nie zobaczymy go przez jakieś pół roku. A ta jesień mogła należeć do niego. Taka okrutna czasami jest piłka. Życzę wytrwałości w rehabilitacji i szybkiego powrotu na boisko.
czytaj też:
Różne oblicza piłkarskiego "stawiania na młodych". Który model jest najbardziej efektywny?
Wróżenie z liczb, czyli jakiego Lecha zobaczymy w nowym sezonie? Transferowe +/-
Górnik Zabrze - transfery lato 2018 |
Górnik stracił bardzo ważne ogniwa w obronie i linii pomocy. Czwórka kluczowych zawodników, którzy odeszli: Damian Kądzior, Mateusz Wieteska, Paweł Bochniewicz i Rafał Kurzawa, wyceniana jest obecnie łącznie na prawie 5 milionów Euro. To są ubytki, które byłyby w stanie wstrząsnąć prawie każdym zespołem w polskiej ekstraklasie.
Najciekawszym nabytkiem i sporą niewiadomą jest Jesus Jimenez, ofensywny pomocnik z Hispzanii wyceniany przez transfermarkt na kwotę 300 tys Euro. Adam Ryczkowski (rocznik 1997), napastnik pozyskany z Chojniczanki grał wiosną regularnie dla I-ligowca i strzelił wiosną 3 gole. Wiktor Biedrzycki, także rocznik 1997, to pomocnik, który wiosną dla Stomilu rozegrał 614 minut. Do zespołu dołączyło kilku bardzo zdolnych chłopaków w wieku młodzieżowca. To oczywiście nie są wzmocnienia, które gwarantują powtórzenie tak świetnego sezonu w wykonaniu Górnika, ale ....
Górnik zachował najważniejsze ogniwo, czyli trenera Marcina Brosza.
To jest człowiek, który podniósł Górnika piłkarsko na zupełnie inny poziom. Zrobił to mając do dyspozycji młodych chłopaków bez większych nazwisk, na dorobku. Gdyby spojrzeć na bilans transferowy poprzedniego lata, to nie zobaczymy tam spektakularnych wzmocnień, ludzi w wielkimi nazwiskami.
Górnik Zabrze - transfery lato 2017 |
Pozyskany rok temu Damian Kądzior w momencie transferu z Wigier Suwałki wyceniany był na około 300 tys Euro. Mateusz Wieteska miał za sobą fajny okres w Chrobrym, ale jego wartość rok temu to było także tylko 200 tys Euro. Obecnie znajdują się na liście bolesnych ubytków Górnika, ale warto pamiętać, że to w Zabrzu, u trenera Brosza tak piorunująco zyskali na wartości. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w Zabrzu w obecnym sezonie eksplodowały talentem kolejne młode wilki Brosza szykowane obecnie do walki. Trener zabrzan dokonał rzeczy niesamowitej, bo potrafił przekonać w zeszłym sezonie młodzież Górnika, że Ekstraklasa nie jest taka straszna. Swoje szanse dostawali kolejni młodzi ludzie i prezentowali się bez kompleksów. Czy ten model uda się Górnikowi powtórzy w nadchodzącym sezonie? Czy potencjału wystarczy przynajmniej na czołową ósemkę ligi? Trudno to przewidzieć, bo o Górniku trenera Brosza wiemy jedno: że jest nieprzewidywalny.
Marcin Brosz w ciągu roku podniósł wartość swojej kadry ponad czterokrotnie.
Wyceny zawodników Górnika Zabrze z obecnej chwili prezentowane przez portal transfermarkt.pl szacują łączną wartość kadry zespołu na 8,3 miliona Euro. W obecnym okienku transferowym wartość kadry zabrzan zmalała o około 4,6 miliona Euro. Zatem można przyjąć, że w momencie rozpoczęcia okienka transferowego kadra Górnika warta była około 13 milionów Euro.
Rok wcześniej, w momencie awansu do Ekstraklasy wartość zespołu Górnika wynosiła około 3.1 miliona Euro i latem 2017 roku nie zmieniła się jakoś znacząco. W zimowym okienku wypożyczono z Udinese Bochniewicza, latem wrócił do macierzystego klubu, ale na liście ubytków to jedynie 350 tys. Euro. Wprowadzony do Górnika zimą Adrian Gryszkiewicz nie miał jeszcze pół roku wcześniej wymiernej wartości według wyceny transfermarkt.pl. Zatem można przyjąć, że w ciągu sezonu 2017/2018 trener Brosz ze swoim sztabem podniósł łączną wartość swoich zawodników z poziomu ~3 milionów Euro do ~12.5 miliona Euro. To jest wzrost o około 9.5 miliona Euro. To jest absolutny fenomen w naszych ligowych warunkach. Inne kluby chcąc podnosić swój potencjał robią to najczęściej poprzez zakupy. Jest kilku trenerów, którym udało się w ostatnich latach zrobić podobną pracę jak Broszowi z Górnikiem, ale nie sądzę, żeby w liczbach wyglądało to aż tak dobrze.
Czterokrotny wzrost potencjału kadry w 12 miesięcy. Po prostu petarda. Trudno w to uwierzyć co stało się w Zabrzu. W obecnym sezonie Górnik startuje z potencjałem ponad 8 milionów Euro w I zespole. Nie bądźmy pazerni na czterokrotne wzrosty. Gdyby Broszowi udało się "zaledwie" podwoić wartość kadry zabrzan, to zakończą sezon z zespołem na poziomie ~16 milionów Euro, a to jest potencjał do walki o ligowe podium. Jeżeli Brosz powtórzy sukces Górnika w nadchodzącym sezonie, to znaczy, że w jego pracy jest jakaś unikalna metodyka, której inni mogą i powinni się bacznie przyglądać.
Górnik Zabrze - Zaria Balti.
Zespół Górnika Zabrze został latem mocno osłabiony, ale na czwartkowego rywala z Mołdawii zdecydowanie powinno wystarczyć umiejętności piłkarskich. Zaria Balti dostaje baty w swojej własnej lidze, nie jest w szczególnym gazie. Ligowe remisy przeplata z porażkami. Gdyby patrzeć na samą wycenę wartości zawodników rywala, to Zaria jest nieco silniejsza niż Stal Mielec, ale nieco słabsza od Podbeskidzia. Grając z takim rywalem zabrzanie są zdecydowanym faworytem, także bukmacherów. W Zabrzu panuje dobra atmosfera pracy. Najbardziej szkoda chyba Wojtka Hajdy, który w ostatnim meczu rezerw zerwał więzadło w kolanie. Przez tą paskudną kontuzję, nie zobaczymy go przez jakieś pół roku. A ta jesień mogła należeć do niego. Taka okrutna czasami jest piłka. Życzę wytrwałości w rehabilitacji i szybkiego powrotu na boisko.
czytaj też:
Różne oblicza piłkarskiego "stawiania na młodych". Który model jest najbardziej efektywny?
Wróżenie z liczb, czyli jakiego Lecha zobaczymy w nowym sezonie? Transferowe +/-
Etykiety:
Adam Ryczkowski,
Damian Kądzior,
Górnik Zabrze,
Jesus Jimenez,
Marcin Brosz,
Mateusz Wieteska,
Paweł Bochniewicz,
Rafał Kurzawa,
Wiktor Biedrzycki
Lokalizacja:
Zabrze, Polska
środa, 11 lipca 2018
Wróżenie z liczb, czyli jakiego Lecha zobaczymy w nowym sezonie? Transferowe +/-
Jakiego Lecha zobaczymy w nadchodzącym sezonie? Na razie wiemy tyle, że Pedro Tiba, Tomasz Cywka i Paweł Tomczyk mają na razie w Poznaniu wystarczyć. Wpływy z transferu Roberta Gumnego mogły dać impuls do ofensywy transferowej Lecha, ale jak wiemy dochodzi on dopiero do siebie po zabiegu artroskopii kolana i z transferu na razie nici.
Patrząc przez pryzmat liczb największym ubytkiem Lecha w obecnym okienku transferowym jest Emil Dilaver. Według zasad futbolwliczbach.pl ten zawodnik osiągnął wiosną ranking 2309 punktów, 2.01 punktu na boiskową minutę. Emil przeniósł się do stolicy Chorwacji, do Dinama Zagrzeb podążając za trenerem Nenadem Bielicą. Według transfwermark wyceniany jest obecnie na milion Euro. Podobną wycenę ma drugi ubytek Lecha - Mario Situm, ale grał znacznie mniej niż Dilaver i znacznie mniejsza była jego punktowa efektywność, stąd jego ranking znacznie gorszy. Situm jest dopiero trzecim ubytkiem wedlug statystyk FwL.
Drugi jest jednak Radosław Majewski. Jego wycena według transfermarkt wynosi tylko 0.6 miliona Euro, ale wycena transfermarkt jest uzależniona mocno od wieku piłkarza. W mojej ocenie realna boiskowa wartość Majewskiego jest wyższa niż Situma.
Majewski osiągnął wiosną ranking 1931 punktów (1.79 na minutę). Czy Poznań będzie płakał po Majewskim, to zależy od postawy Pedro Tiba.
Czwarty na liście ubytków Ołeksij Chobłenko wiosną zgromadził 835 punktów FwL w trakcie 591
ligowych minut (1.41 punktu na minutę). Być może w Lechu pojawi się ktoś jeszcze. Na razie bilans wartości zawodników jest
Czy Kolejorz przy takim podejściu może osiągnąć coś w tym sezonie w Europejskich rozgrywkach? Obecna wartość kadry Lecha przez transfermarkt szacowana jest na 20.5 miliona Euro, z czego 5 milionów Euro to rekonwalescent Rober Gumny, którego formę w sierpniu trudno jest przewidzieć. Realna wartość boiskowa młodego obrońcy Lecha nie ma oczywiście wiele wspólnego z wspomnianymi 5 milionami, bardziej z możliwością dalszego zarabiania na tak młodym i zdolnym graczu. Z punktu widzenia oceny szans na awans w kolejnych rundach eliminacyjnych Ligi Europy ważna jest średni potencjał całego zespołu. Czy ten potencjał wzrasta w obecnym okienku transferowym? W mojej ocenie niestety nie. W poprzednim sezonie Lech odpadał w III rudzie eliminacji z Utrechtem, którego wartość kadry wyceniana była na poziomie obecnej Legii Warszawa, nieco ponad 31 milionów Euro. A co czeka polskie zespoły w IV rundzie eliminacji? Najczęściej zespoły o jeszcze większym potencjale. Czyżby więc Lech odpuszczał granie w Europie? Sytuacja nie wygląda co prawda tak tragicznie jak rok temu, gdy zespół stracił w letnim okienku transferowym na wartości o około 10 milionów Euro.
Trzeba przyznać, że udane wprowadzenie do gry jesienią 2017 roku Gumnego i Jóźwiaka pozwoliło utrzymać się Kolejorzowi w ligowej czołówce. Ci dwaj zawodnicy zrobili ogromny krok naprzód w swoich karierach, jednak receptą na podbicie Europy przez Lecha taka polityka transferowa się nie okazała.
Obecnie można odnieść wrażenie, że władze Lecha niejako na złość kibicom wstrzymały proces wzmacniania klubu. Wszystko postawiono w Poznaniu na jedną kartę. Piłkarska jakość portugalczyka Pedro ma zrobić różnicę. Być może Paweł Tomczyk będzie tej jesieni kolejną wschodzącą gwiazdą Ekstraklasy, absolutnie nie można tego wykluczyć. Co pokaże Tomasz Cywka? Przyznaję, że czasami robi na mnie wrażenie gra tego zawodnika. Ma potencjał, który może odpalić. Już od kilku lat wielu obserwatorów się tego spodziewa. Może właśnie na Bułgarskiej nastąpi kulminacja jego dobrej gry. Jeżeli nowy Kolejorz błyśnie formą, to będzie w ligowej czołówce. Ale wraca pytanie: czy to wystarczy na awans Lecha do grupowych rozgrywek Ligi Europejskiej?
Moim zdaniem nie ma na to dużej szansy. Kolejorz po prostu odpuścił.
czytaj też:
Lech Poznań powinien mierzyć wyżej niż dobra zabawa na transferowej karuzeli.
Nawet gdyby Lech cudem awansował do tych rozgrywek, to będzie zbierał w nich cięgi. Transfery w stylu "last minute" w razie awansu też nic nie są w stanie pomóc, bo futbol to gra zespołowa, wymagająca wzajemnego zrozumienia. W mojej ocenie kibice Kolejorza nie mają co robić sobie wielkich nadziei na Ligę Europy na Bułgarskiej, bo matematycznie nie ma do tego po prostu podstaw. Szkoda. 20-tysięczna publika w Poznaniu warta jest tworzenia zespołu grającego regularnie w Europie. Szczytem ambicji władz Lecha wydaje się być sprzedanie 20-latka za kilka milionów Euro na zachód. To przykre, że tak wygląda futbol w Polsce, nawet w największych miastach z metropolitalnymi ambicjami. Wstyd panie Rutkowski. Polska piłka cierpi na brak pieniędzy, ale moim zdaniem jeszcze bardziej na brak ambicji.
Zespół zdolny do walki w Europie więcej kosztuje, ale też można na nim więcej zarabiać. Klubom na zachodzie to się świetnie bilansuje. Dlaczego nasze najmocniejsze kluby dobrowolnie wybierają rolę chłopców do bicia? Tak jak każdemu polskiemu klubowi grającemu w pucharach życzę powodzenia Lechowi z Gandzasarem, ale co będzie dalej?
#eurokompromitacja ???
czytaj też:
Jaka moc Legii na starcie nowego sezonu?
Patrząc przez pryzmat liczb największym ubytkiem Lecha w obecnym okienku transferowym jest Emil Dilaver. Według zasad futbolwliczbach.pl ten zawodnik osiągnął wiosną ranking 2309 punktów, 2.01 punktu na boiskową minutę. Emil przeniósł się do stolicy Chorwacji, do Dinama Zagrzeb podążając za trenerem Nenadem Bielicą. Według transfwermark wyceniany jest obecnie na milion Euro. Podobną wycenę ma drugi ubytek Lecha - Mario Situm, ale grał znacznie mniej niż Dilaver i znacznie mniejsza była jego punktowa efektywność, stąd jego ranking znacznie gorszy. Situm jest dopiero trzecim ubytkiem wedlug statystyk FwL.
Drugi jest jednak Radosław Majewski. Jego wycena według transfermarkt wynosi tylko 0.6 miliona Euro, ale wycena transfermarkt jest uzależniona mocno od wieku piłkarza. W mojej ocenie realna boiskowa wartość Majewskiego jest wyższa niż Situma.
Majewski osiągnął wiosną ranking 1931 punktów (1.79 na minutę). Czy Poznań będzie płakał po Majewskim, to zależy od postawy Pedro Tiba.
Lech Poznań - transfery lato 2018 (stan na dzień 10 lipca) |
Czwarty na liście ubytków Ołeksij Chobłenko wiosną zgromadził 835 punktów FwL w trakcie 591
ligowych minut (1.41 punktu na minutę). Być może w Lechu pojawi się ktoś jeszcze. Na razie bilans wartości zawodników jest
1.45 miliona Euro na minusie .
W perspektywie czwartkowego starcia w eliminacjach Ligi Europy to nie powinien być żaden problem. Rywalem Kolejorza jest armeński Gandzasar. Wartość kadry zawodników tego rywala jest szacowana na poziomie powiedzmy Rakowa Częstochowa. Za domową wygraną Lecha bukmacherzy płacą grosze (~1.13 za postawioną złotówkę w Fortunie).
Czy Kolejorz przy takim podejściu może osiągnąć coś w tym sezonie w Europejskich rozgrywkach? Obecna wartość kadry Lecha przez transfermarkt szacowana jest na 20.5 miliona Euro, z czego 5 milionów Euro to rekonwalescent Rober Gumny, którego formę w sierpniu trudno jest przewidzieć. Realna wartość boiskowa młodego obrońcy Lecha nie ma oczywiście wiele wspólnego z wspomnianymi 5 milionami, bardziej z możliwością dalszego zarabiania na tak młodym i zdolnym graczu. Z punktu widzenia oceny szans na awans w kolejnych rundach eliminacyjnych Ligi Europy ważna jest średni potencjał całego zespołu. Czy ten potencjał wzrasta w obecnym okienku transferowym? W mojej ocenie niestety nie. W poprzednim sezonie Lech odpadał w III rudzie eliminacji z Utrechtem, którego wartość kadry wyceniana była na poziomie obecnej Legii Warszawa, nieco ponad 31 milionów Euro. A co czeka polskie zespoły w IV rundzie eliminacji? Najczęściej zespoły o jeszcze większym potencjale. Czyżby więc Lech odpuszczał granie w Europie? Sytuacja nie wygląda co prawda tak tragicznie jak rok temu, gdy zespół stracił w letnim okienku transferowym na wartości o około 10 milionów Euro.
Lech Poznań - transfery lato 2017 |
Trzeba przyznać, że udane wprowadzenie do gry jesienią 2017 roku Gumnego i Jóźwiaka pozwoliło utrzymać się Kolejorzowi w ligowej czołówce. Ci dwaj zawodnicy zrobili ogromny krok naprzód w swoich karierach, jednak receptą na podbicie Europy przez Lecha taka polityka transferowa się nie okazała.
Obecnie można odnieść wrażenie, że władze Lecha niejako na złość kibicom wstrzymały proces wzmacniania klubu. Wszystko postawiono w Poznaniu na jedną kartę. Piłkarska jakość portugalczyka Pedro ma zrobić różnicę. Być może Paweł Tomczyk będzie tej jesieni kolejną wschodzącą gwiazdą Ekstraklasy, absolutnie nie można tego wykluczyć. Co pokaże Tomasz Cywka? Przyznaję, że czasami robi na mnie wrażenie gra tego zawodnika. Ma potencjał, który może odpalić. Już od kilku lat wielu obserwatorów się tego spodziewa. Może właśnie na Bułgarskiej nastąpi kulminacja jego dobrej gry. Jeżeli nowy Kolejorz błyśnie formą, to będzie w ligowej czołówce. Ale wraca pytanie: czy to wystarczy na awans Lecha do grupowych rozgrywek Ligi Europejskiej?
Moim zdaniem nie ma na to dużej szansy. Kolejorz po prostu odpuścił.
czytaj też:
Lech Poznań powinien mierzyć wyżej niż dobra zabawa na transferowej karuzeli.
Wstyd, panie Rutkowski.
Nawet gdyby Lech cudem awansował do tych rozgrywek, to będzie zbierał w nich cięgi. Transfery w stylu "last minute" w razie awansu też nic nie są w stanie pomóc, bo futbol to gra zespołowa, wymagająca wzajemnego zrozumienia. W mojej ocenie kibice Kolejorza nie mają co robić sobie wielkich nadziei na Ligę Europy na Bułgarskiej, bo matematycznie nie ma do tego po prostu podstaw. Szkoda. 20-tysięczna publika w Poznaniu warta jest tworzenia zespołu grającego regularnie w Europie. Szczytem ambicji władz Lecha wydaje się być sprzedanie 20-latka za kilka milionów Euro na zachód. To przykre, że tak wygląda futbol w Polsce, nawet w największych miastach z metropolitalnymi ambicjami. Wstyd panie Rutkowski. Polska piłka cierpi na brak pieniędzy, ale moim zdaniem jeszcze bardziej na brak ambicji.
Zespół zdolny do walki w Europie więcej kosztuje, ale też można na nim więcej zarabiać. Klubom na zachodzie to się świetnie bilansuje. Dlaczego nasze najmocniejsze kluby dobrowolnie wybierają rolę chłopców do bicia? Tak jak każdemu polskiemu klubowi grającemu w pucharach życzę powodzenia Lechowi z Gandzasarem, ale co będzie dalej?
#eurokompromitacja ???
czytaj też:
Jaka moc Legii na starcie nowego sezonu?
Etykiety:
Emil Dilaver,
Jakub Moder,
Lech Poznań,
Paweł Tomczyk,
Pedro Tiba,
Radosław Majewski,
Tomasz Cywka
Lokalizacja:
Poznań, Polska
poniedziałek, 9 lipca 2018
Jaka moc Legii na starcie nowego sezonu?
Jak Legia Warszawa wykorzystała okienko transferowe? Jak można ocenić jakość zespołu, który będzie walczył 10 lipca w eliminacjach do Champions League z Cork City ?
Największym problemem jest czasowy brak Niezgody po zabiegu kardiologicznym, ale wśód wzmocnień widać ofensywnych zawodników, którzy od razu są w stanie wkomponować się w zespół.
Wydaje się, że Legia przystąpi do nowego sezonu bez strategicznych osłabień, w dodatku wzmocniona została kilkoma istotnymi ogniwami.
Listę wzmocnień zaczynają ofensywni zawodnicy Carlitos z Wisły Kraków (król strzelców poprzedniego sezonu) i Jose Kante z Wisły Płock, który wiosną strzelił tylko 2 gole mniej od Carlitosa. Jarosław Niezgoda po zabiegu kardiologicznym będzie wyłączony z treningów do mniej więcej połowy sierpnia, więc ważne, że w klubie pojawiają się bramkostrzelni zawodnicy.
W kontekście solidnych wzmocnień bloku obronnego należy traktować podpisanie umowy z Mateuszem Wieteską (warszawiak z Górnika Zabrze), jedną z objawień Ekstraklasy na pozycji środkowego obrońcy. Wieteska z powodzeniem może zagrać też na prawej stronie trzyosobowego bloku obronnego.
Rywalizację na prawym skrzydle Legii powinien wzmocnić Konrad Michalak, wypożyczony w zeszłym sezonie do Wisły Płock, gdzie ma za sobą bardzo dobrze przepracowane miesiące. Do Legii wraca także w wypożyczenia na Węgry Dominik Nagy.
Trudno w tej chwili ocenić czy realne szanse na grę w 1 zespole Legii mają Mateusz Żyro (wiosną Wigry), Radosław Majecki (wiosną Stal Mielec), Mateusz Hołownia (Ruch Chorzów), Hildeberto (Northampton - 4 liga w Anglii).
Wartość rynkową wzmocnień Legii portal transfermarkt wyliczył na około 7,2 miliona Euro. Po stronie ubytków jest Łukasz Broź i Mauricio wyceniani łącznie na 1,05 miliona Euro. Zatem 6,15 miliona Euro to dodatni bilans wartości transferowanych do tej pory zawodników. Nawet biorąc pod uwagę niedostępności Jarosława Niezgody w lipcu i sierpniu ciągle bilans wartości transferowanych latem zawodników jest ponad 2 miliony Euro na plusie.
Rankingi futbolwliczbach pokazują jeszcze większą dysproporcję na korzyść wzmocnień, mimo że są prezentowane wyżej tylko dla zawodników grających w Polsce. Podobnie ma się rzecz z czasem spędzonym wiosną na boisku przez zawodników zasilających Legię oraz z bramkami strzelanymi przez nowych Legionistów wiosną. Sporo jakości widać w statystykach nabytków Legii.
Jak by nie patrzeć zespół z Łazienkowskiej poważnie podchodzi do reprezentowania naszego kraju w eliminacjach do Champions League.
Legia na papierze posiada miażdżącą przewagę i powinna roznieść rywali z Irlandii. Najdroższy zawodnik Corke City - 36-letni Damien Delaney wyceniany jest na 1 milion Euro. Mistrz Polski zatrzymał na razie trzon mistrzowskiego zespołu i bez znaczących ubytków przystępuje do nowego sezonu. Przychodzący zawodnicy muszą udowodnić, że są lepsi, a nie zastępować bolesne ubytki na kluczowych pozycjach. To podejście rzadko obserwowane przez naszych "pucharowiczów" w ostatnich latach.
Sama Legia rok temu przespała okienko transferowe. Straciła dwa ważne ogniwa, których nie była w stanie w lipcu i sierpniu szybko uzupełnić. Odszedł Vadis Odidja-Ofoe do Olympiakosu Pireus, a Miro Radović był wyłączony jesienią z gry z powodu kontuzji. Krzysztof Mączyński sprowadzony w tamtym okienku transferowym z Wisły Kraków i Jarosław Niezgoda ściągnięty z Ruchu Chorzów w przekroju całej rundy jesiennej pokazali sporo jakości, ale w lecie, gdy Legia walczyła o Ligę Mistrzów z FK Astana i o Ligę Europy z Sheriffem Tiraspol zespół nie był jeszcze na najwyższych obrotach, a nabytki potrzebowały czasu na wkomponowanie się w zespół. W momencie kiedy Legia rok temu przystępowała do eliminacyjnych bojów była osłabiona o prawie 9 milionów Euro. Straciła swoich 2 asów, a nowi jeszcze nie zdążyli stać się asami. W obecnym sezonie wygląda to o niebo lepiej. W lecie nie ma rewolucji w Legii, a jedyny poważny ubytek wynika z losowej sytuacji zdrowotnej zawodnika.
Odpadnięcie Legii z rywalizacji w Europie było bolesne dla kibiców i brzemienne w skutkach dla finansów klubu. Zobaczymy jak Legia w najbliższych tygodniach sprosta wyzwaniu walki o miejsce w Europie. Będzie powodem do dumy czy wstydu? Legia przynajmniej do III rundy eliminacyjnej będzie rozstawiona. Czy wykorzysta sporą szansę na udział w europejskich rozgrywkach na poziomie grupowym?
czytaj też: Lech Poznań powinien mierzyć wyżej niż dobra zabawa na transferowej karuzeli.
Największym problemem jest czasowy brak Niezgody po zabiegu kardiologicznym, ale wśód wzmocnień widać ofensywnych zawodników, którzy od razu są w stanie wkomponować się w zespół.
Wydaje się, że Legia przystąpi do nowego sezonu bez strategicznych osłabień, w dodatku wzmocniona została kilkoma istotnymi ogniwami.
Transfery lato 2018 - Legia Warszawa ,kolumny rank, czas, gole - tylko wiosna 2018 |
Listę wzmocnień zaczynają ofensywni zawodnicy Carlitos z Wisły Kraków (król strzelców poprzedniego sezonu) i Jose Kante z Wisły Płock, który wiosną strzelił tylko 2 gole mniej od Carlitosa. Jarosław Niezgoda po zabiegu kardiologicznym będzie wyłączony z treningów do mniej więcej połowy sierpnia, więc ważne, że w klubie pojawiają się bramkostrzelni zawodnicy.
W kontekście solidnych wzmocnień bloku obronnego należy traktować podpisanie umowy z Mateuszem Wieteską (warszawiak z Górnika Zabrze), jedną z objawień Ekstraklasy na pozycji środkowego obrońcy. Wieteska z powodzeniem może zagrać też na prawej stronie trzyosobowego bloku obronnego.
Rywalizację na prawym skrzydle Legii powinien wzmocnić Konrad Michalak, wypożyczony w zeszłym sezonie do Wisły Płock, gdzie ma za sobą bardzo dobrze przepracowane miesiące. Do Legii wraca także w wypożyczenia na Węgry Dominik Nagy.
Trudno w tej chwili ocenić czy realne szanse na grę w 1 zespole Legii mają Mateusz Żyro (wiosną Wigry), Radosław Majecki (wiosną Stal Mielec), Mateusz Hołownia (Ruch Chorzów), Hildeberto (Northampton - 4 liga w Anglii).
Ponad 6 milionów Euro na plusie. Prawie 12 tysięcy rankingowych punktów na plusie.
Wartość rynkową wzmocnień Legii portal transfermarkt wyliczył na około 7,2 miliona Euro. Po stronie ubytków jest Łukasz Broź i Mauricio wyceniani łącznie na 1,05 miliona Euro. Zatem 6,15 miliona Euro to dodatni bilans wartości transferowanych do tej pory zawodników. Nawet biorąc pod uwagę niedostępności Jarosława Niezgody w lipcu i sierpniu ciągle bilans wartości transferowanych latem zawodników jest ponad 2 miliony Euro na plusie.
Rankingi futbolwliczbach pokazują jeszcze większą dysproporcję na korzyść wzmocnień, mimo że są prezentowane wyżej tylko dla zawodników grających w Polsce. Podobnie ma się rzecz z czasem spędzonym wiosną na boisku przez zawodników zasilających Legię oraz z bramkami strzelanymi przez nowych Legionistów wiosną. Sporo jakości widać w statystykach nabytków Legii.
Jak by nie patrzeć zespół z Łazienkowskiej poważnie podchodzi do reprezentowania naszego kraju w eliminacjach do Champions League.
Legia na papierze posiada miażdżącą przewagę i powinna roznieść rywali z Irlandii. Najdroższy zawodnik Corke City - 36-letni Damien Delaney wyceniany jest na 1 milion Euro. Mistrz Polski zatrzymał na razie trzon mistrzowskiego zespołu i bez znaczących ubytków przystępuje do nowego sezonu. Przychodzący zawodnicy muszą udowodnić, że są lepsi, a nie zastępować bolesne ubytki na kluczowych pozycjach. To podejście rzadko obserwowane przez naszych "pucharowiczów" w ostatnich latach.
Sama Legia rok temu przespała okienko transferowe. Straciła dwa ważne ogniwa, których nie była w stanie w lipcu i sierpniu szybko uzupełnić. Odszedł Vadis Odidja-Ofoe do Olympiakosu Pireus, a Miro Radović był wyłączony jesienią z gry z powodu kontuzji. Krzysztof Mączyński sprowadzony w tamtym okienku transferowym z Wisły Kraków i Jarosław Niezgoda ściągnięty z Ruchu Chorzów w przekroju całej rundy jesiennej pokazali sporo jakości, ale w lecie, gdy Legia walczyła o Ligę Mistrzów z FK Astana i o Ligę Europy z Sheriffem Tiraspol zespół nie był jeszcze na najwyższych obrotach, a nabytki potrzebowały czasu na wkomponowanie się w zespół. W momencie kiedy Legia rok temu przystępowała do eliminacyjnych bojów była osłabiona o prawie 9 milionów Euro. Straciła swoich 2 asów, a nowi jeszcze nie zdążyli stać się asami. W obecnym sezonie wygląda to o niebo lepiej. W lecie nie ma rewolucji w Legii, a jedyny poważny ubytek wynika z losowej sytuacji zdrowotnej zawodnika.
Transfery lato 2017 - Legia Warszawa, kolumny rank, czas, gole - wiosna 2017, jesień 2018 |
Odpadnięcie Legii z rywalizacji w Europie było bolesne dla kibiców i brzemienne w skutkach dla finansów klubu. Zobaczymy jak Legia w najbliższych tygodniach sprosta wyzwaniu walki o miejsce w Europie. Będzie powodem do dumy czy wstydu? Legia przynajmniej do III rundy eliminacyjnej będzie rozstawiona. Czy wykorzysta sporą szansę na udział w europejskich rozgrywkach na poziomie grupowym?
czytaj też: Lech Poznań powinien mierzyć wyżej niż dobra zabawa na transferowej karuzeli.
Etykiety:
Carlitos,
Dominik Nagy,
Jarosław Niezgoda,
Jose Kante,
Konrad Michalak,
Krzysztof Mączyński,
Legia Warszawa,
Mateusz Wieteska,
Mirosław Radović,
Vadis Odidja-Ofoe
Lokalizacja:
Warszawa, Polska
Subskrybuj:
Posty (Atom)