środa, 30 września 2015

Dodatni bilans bramek na wyjeździe? To nie jest proste...

Tylko 8 zespołów w tabeli wszech czasów II ligi (obecnie te rozgrywki toczą się pod nazwą I liga) dysponuje dodatnim bilansem  bramek w meczach wyjazdowych.

Bytovia Bytów.


Z grona klubów, które grają obecnie na drugim szczeblu ligowych rozgrywek dodatnim bilansem bramek na wyjazdach pochwalić się może ...Bytovia Bytów (bilans na wyjazdach 26-23). Co ciekawe, sumaryczny bilans bramkowy ze  meczów spotkań domowych i wyjazdowych ten klub ma ujemny. Zobaczymy czy w obecnym sezonie potwierdzi swoją rzadko spotykaną wyjazdową skuteczność.



Kolejny z tej grupy klubów niedawno opuścił szeregi I ligowców. To Termalica Bruk-Bet Nieciecza, która awansowała do Ekstraklasy po 5 sezonach walki w I lidze z bilansem bramek na wyjeździe 101-94.



Bliskim osiągnięcia dodatniego bilansu z obecnie grających w I lidze klubów jest GKS Bełchatów. Obecny bilans goli na wyjeździe tego klubu to 241-253, czyli minus 12 bramek.

Obok klubu z Niecieczy z grona tych klubów jeszcze dwa grają obecnie w Ekstraklasie.


Górnik Zabrze grając na zapleczu Ekstraklasy był zespołem, który grając na wyjazdach za każdą straconą bramkę wbijał rywalom 1,51 (bilans 97-63).
Wisła Kraków była nieco mniej skuteczna - 1,23 (123-100).
Jak widać te dwa poważne kluby w przypadku spadku z Ekstraklasy do niższej ligi były dla rywali bezlitosne nawet na wyjazdach. Poważne marki, to poważne traktowanie rywali. Nie ma, że boli :)

Do tego grona trzeba jeszcze dodać dwa zespoły z Wielkopolski:
Amica Wronki - 1,5 (18-12) oraz,
Sokół Pniewy - 1,33 (16-12).

oraz dwa kluby z Mazowsza:
Lotnik Warszawa - 1,04 (28-27) oraz
KS Piaseczno - 1,05 (20-19).


Tabela wszech czasów II on-line.

Kto w końcu wygra z Pogonią?

Ekstraklasa.


Ciągle trwa okazała seria szczecińskiej Pogoni, która w lidze nie przegrała już od 10 spotkań.

20150930 serie zespołów Ekstraklasy

Od ośmiu spotkań nie może za to wygrać w lidze Mistrz Polski. Górnik Zabrze nie zdołał wygrać w Poznaniu i czeka już na wyjazdowe 3 punkty od 14 spotkań. Lechia Gdańsk ma 7 wyjazdów bez zwycięstwa. Z kolei Korona od 7 spotkań na wyjeździe nie przegrała.
Aktualne serie zespołów Ekstraklasy zawsze dostępne są tutuj.

I liga


O domowym zwycięstwie powinna powoli pomyśleć  Bytovia po 6 meczach bez wygranej u siebie.

20150929 serie, I liga

Od 6 ligowych spotkań niepokonany pozostaje Dolcan, a od 5 Zawisza i Arka.

Na swoje zwycięstwo na wyjeździe czekają od 5 spotkań Rozwój Katowice i Olimpia Grudziądz

Warto dodać, że beniaminek z Katowic zdołał już opuścić ostatnie miejsce w tabeli wszech czasów zaplecza ekstraklasy.  Jej końcówka przedstawia się następująco:



II liga.

Bez porażki od 6 ligowych spotkań Stal Stalowa Wola, od 5 Wisła Puławy. Gryf Wejherowo nie jest w stanie wygrać od 6 spotkań, a Błękitni już od 9. Serię trzech domowych zwycięstw posiada Siarka Tarnobrzeg. Od 6 spotkań na wyjeździe bez porażki GKS Tychy i Znicz Pruszków. Bez zwycięstwa w delegacji od 6 spotkań zespół z Rybnika.

poniedziałek, 28 września 2015

Mistrz Polski. Bezradny, zmęczony, bez ikry.

Mistrz Polski bezradny.

Każdy, kto oglądał ostatnie spotkanie Mistrzów Polski z Górnikiem Zabrze zadawał sobie pewnie to pytanie: co się stało z zespołem, który całkiem niedawno skutecznie, a czasami nawet błyskotliwie grał w piłkę nożną?



Wiele opinii pojawia się w tej sprawie. Dość prawdopodobne wydaje się najprostsze wytłumaczenie. Zawodnikom brakuje świeżości. Lech Poznań nie jest pierwszym polskim zespołem, który z trudnością dźwiga brzemię występów w europejskich pucharach. Zespół, który czuje fizyczną, szybkościową przewagę przeciwnika czasami blokuje się. Zawodnicy czują, że przegrywają o ułamek sekundy szybkościowe pojedynki, które wcześniej były w ich zasięgu. Przegrywają, więc nie garną się do indywidualnych pojedynków tak chętnie jak wcześniej. W ich grze dominuje jałowa, bezproduktywna wymiana podań bez dynamicznego atakowania wolnych stref boiska. Ciężko ogląda się taki ciężki futbol. Najwięcej dynamiki akcjom Lecha nadawał w meczu z Górnikiem Zabrze Szymon Pawłowski. Krótkie były to jednak epizody, gdy Kolejorz rzeczywiście skutecznie podkręcał tempo gry.

Szczerze mówiąc, to szkoda mi Lecha, który nie popełnił częstego grzechu Mistrzów Polski i nie urządził wyprzedaży mistrzowskiego zespołu.

Lech Poznań - ranking zawodników Mistrz Polski, sezon 2014/2015

Tak wygląda to na wykresie:

ranking zawodników Lecha Poznań 2014/2015 [wykres]


Spośród najbardziej istotnych zawodników Lech pozbył się jedynie Zaura Sadajewa. Resztę najbardziej istotnych graczy, którzy mieli największy wpływ na grę zespołu Lech utrzymał.
Problem polega na tym, że bardzo wąska jest grupa zawodników Lecha Poznań zdolnych na dzisiaj do grania na wysokim poziomie. W efekcie wystarczy kontuzja Darko Jevtica, Łukasza Trałki, gorsza dyspozycja Hamalainena i zespół gaśnie w oczach.

Ligowy ranking zawodników Lecha Poznań Mistrza Polski w obecnym sezonie wygląda bardzo słabo:

Lech Poznań - ranking zawodników, sezon 2015/2016

Obecna sytuacja pokazuje jeszcze jedno niezbyt optymistyczne zjawisko. Lech Poznań, aktualny mistrz kraju, w momencie gdy gra nie zupełnie się nie klei, nie jest w stanie pokazać kolejnych ciekawy zawodników, którzy grając regularnie w rezerwach czekają na możliwość pokazania swojego potencjału. Widzieliśmy krótki (23 minuty) epizod Piotra Kurbiela w spotkaniu Lecha z Jagiellonią i to jest koniec. Jeżeli mistrz kraju nie posiada rezerw stanowiących realne zaplecze pierwszego zespołu, to w jakim klubie rezerwy będą pełnić taką funkcję? Warto przy okazji zauważyć, że żaden polski klub Ekstraklasy, posiadający wielomilionowe budżety, nie dysponuje zespołem rezerw w II lidze. Trudno się dziwić, że zawodnicy grający w III ligowych rezerwach, choćby mieli spory potencjał, byli pracowici i niesamowicie zdolni, nie rozwiną pełni swoich umiejętności. A przecież Lech Poznań dysponuje sporą grupą naprawdę zdolnej młodzieży. Może w przypadku Lecha, Legii i innych klubów z ambicjami pucharowymi warto by nieco większą kasę przeznaczyć na utrzymanie zespołów rezerw na poziomie II ligi? Może grające na tym poziomie rezerwy skuteczniej podnosiłyby rywalizację wewnątrz klubu na poszczególnych pozycjach? Czy wydatek kilku milionów złotych na wzmocnienie zespołów rezerw nie zwróciłby się właśnie w takich momentach, w jakim obecnie znajduje się Lech?

Nawet dobrze radzące sobie w III lidze kujawsko-pomorskiej rezerwy Lecha dzieli obecnie ogromna przepaść do pierwszego zespołu.

Lech II Poznań - III liga kujawsko-pomorska, sezon 2015/2016


Przy różnicy trzech klas rozgrywkowych wprowadzanie zawodników rezerw do pierwszej drużyny jest niezmiernie trudne. Można trenować te same schematy, grać tym samym ustawieniem, ale to poziom ligowych rywali, którymi co tydzień mierzą się rezerwy Lecha stymuluje rozwój poszczególnych graczy i pozwala zweryfikować skuteczność tego procesu. Czy nadaje się do tego III liga? Wątpliwe.

Warto dodać, że Lech Poznań dysponuje również grupą bardzo zdolnych juniorów, którzy dobrze sobie radzą w Centralnej Lidze Juniorów.

Lech Poznań , Centralna Liga Juniorów, 2015/2016


Trudno zrozumieć dlaczego polskie kluby, bo to nie jest jedynie problem Lecha, z taką bojaźnią wprowadzają swoją młodzież, nawet kadrowiczów kraju. I to w sytuacji, gdy ligowe punkty z zasadniczego sezonu dzielone są po 30 kolejce na połowę.


Rzut oka na tabelę Ekstraklasy sugeruje, że trudno, żeby w lidze Mistrzowi Polski wiodło się gorzej niż obecnie. Gdyby kilku młodych zawodników otrzymało w sierpniu i wrześniu życiową szansę debiutu w Ekstraklasie, to punktowy efekt byłby pewnie podobny, a fizyczna forma kilku graczy, potrzebnych do godnego pokazania się na europejskich stadionach, zapewne byłaby wyższa. Nie można też wykluczyć, że młodzi zawodnicy po otrzymaniu swojej życiowej szansy daliby pozytywny impuls zespołowi i pociągnęliby Lecha do ligowych zwycięstw.

Ranking, który prezentuję, pierwotnie służył mi wyłącznie do analizy dokonań zawodników klubu, któremu kibicuję, w następnej fazie rozszerzył się na region kujawsko-pomorski, a obecnie również Wielkopolskę.

Moim zdaniem może być on pewną wskazówką pomagającą bez emocji ocenić jakość gry poszczególnych zawodników. Przykładowo, patrząc na ranking Mistrzów Polski z poprzedniego sezonu byłem zaskoczony tak dobrym rankingiem (dzielonym na jednostkę czasu) w przypadku  Dariusza Formeli. Przez większą część sezonu był rezerwowym, rozegrał w lidze tylko 907 minut, ale w tym czasie strzelił 3 gole. 15 z 28 spotkań, w których grał zakończyło się zwycięstwami Kolejorza. Formela nakręcił ranking 2332 punkty, co po podzieleniu przez 907 minut dało wskaźnik 2,57 punktu na minutę, najwyższy w całej grupie zawodników grających w miarę regularnie przez cały sezon. Bez rankingu trudno by mi było to dostrzec, bo nie przepadam za tym zawodnikiem. Można za kimś nie przepadać, ale warto doceniać jego wkład w osiągnięcia zespołu, skoro w mierzalny sposób daje się to stwierdzić. W obecnym sezonie próżno szukać w Lechu zawodników tak skutecznie punktujących. Najwyższy ranking w Lechu, 1,62 punktu na minutę ma obecnie Marcin Robak. Cały zespół ma ranking na poziomie 0,77. W mistrzowskim sezonie ligowy ranking Lech miał na poziomie 2,12.

Ranking Lecha z ubiegłego sezonu pokazuje, że spośród bramkarzy zdecydowanie lepiej punktował Jasmin Burić (2,32) niż Maciej Gostomski (1,84).
Bardzo słabo punktował jesienią Hubert Wołąkiewicz (1,63), co zaowocowało rozstaniem tego piłkarza z Lechem.
Co ciekawe, tylko na poziomie 1,82 punktował Gergő Lovrencsics.

Zachęcam do samodzielnego śledzenia rankingów, które dostępne są pod podanymi wyżej linkami.
Na łamach tego bloga będę starał się co jakiś czas zamieszczać ciekawostki, wynikające właśnie z różnych rankingów.

czwartek, 24 września 2015

Frekwencje stadionowe grupy klubów TOP5.

We wcześniej prezentowanym tekście dotyczącym frekwencji stadionowych pokazałem na wspólnym wykresie średnie frekwencje stadionowe 10 klubów z najwyższą frekwencją w ostatnich 10 sezonach.

Jako uzupełnienie tej informacji chciałbym przedstawić na wykresie zmianę w poszczególnych sezonach średniej frekwencji dla pięciu klubów o najwyższych frekwencjach:


średnia frekwencji w sezonach klubów grupy TOP5

Grupę klubów TOP 5 frekwencji w sezonach 2005/06 - 2014/15 stanowiły:
  • Lech Poznań - frekwencja dekady 16,3 tysiąca widzów,
  • Legia Warszawa - 12,9 tysiąca widzów,
  • Wisła Kraków - 12,2 tysiąca widzów,
  • Lechia Gdańsk - 10,5 tysiąca widzów,
  • Śląsk Wrocław - 8,9 tysiąca widzów.
Miejsce Śląska Wrocław w TOP 5 dekady nie wydaje się na ten moment zagrożone przez wysoką frekwencję Korony Kielce. Nie jest również możliwe przeskoczenie Śląska przez Górnika Zabrze, nawet w przypadku szczęśliwego oddania większej ilości miejsc na stadionie w Zabrzu i średniej frekwencji przekraczającej nawet 15 tysięcy. Jednak w dłuższej perspektywie czasu awans Górnika do TOP 5 wydaje się nieuchronny.

Grupa TOP 5 to kandydaci na solidne europejskie kluby, grające z powodzeniem i regularnie w pucharach. Aby kiedyś polskie kluby dorobiły się rzeczywiście solidnej marki w Europie, trzeba jednak jeszcze wiele pracy, także nad frekwencją, przyciąganiem kolejnych grup kibiców. Za nimi idą reklamodawcy, sponsorzy, zainteresowanie mediów, a więc wpływy do klubowej kasy. Kasa pozwala podnosić jakość sportową I zespołu i obejmować szkoleniem coraz większą grupę wychowanków.

TOP 10 klubów według ligowych frekwencji.


Dla porównania wydzieliłem również grupę klubów TOP 10 frekwencji. Na wykresie przedstawiona jest średnia również dla tej grupy w poszczególnych sezonach.

Grupa TOP 10 w analizowanym okresie 10 sezonów 2005/06 - 2014/15 uzupełniana jest przez:

  • Korona Kielce - frekwencja dekady 8,3 tysiąca widzów,
  • Górnik Zabrze - 7,5 tys. widzów,
  • Ruch Chorzów - 6,6 tys. widzów,
  • Zagłębie Lubin - 6,1 tys. widzów,
  • Jagiellonia Białystok - 5,8 tysiąca widzów.

O miejsce  w TOP 10 powalczy na pewno:
  • Cracovia - 5,7 tysiąca,
  • Pogoń Szczecin - 5,6 tysiąca.
Jednym z kandydatów do TOP 10 może być Arka Gdynia (5,8 tys z dekady) ale wyłącznie w przypadku awansu do Ekstraklasy.

Potencjał na TOP 10 ma z pewnością także Zawisza Bydgoszcz, ale wyłącznie w przypadku zakończenia bojkotu przez kibiców i awansu klubu do Ekstraklasy, a także GKS Katowice, Piast Gliwice dysponujący dobrą drużyną i nowoczesnym stadionem. Trudno w tym momencie powiedzieć na co stać Podbeskidzie. Moim zdaniem docelowo na TOP 15.

Wysokich frekwencji spodziewać się można również w Łodzi na stadionach Widzewa czy ŁKS-u, jednak dopiero po zbudowaniu stadionu w przypadku Widzewa oraz w awansu do Ekstraklasy w obu przypadkach.

Trudno powiedzieć na co docelowo stać Stal Mielec, GKS Tychy czy Polonię Warszawa. Bieżące zmiany w aktualnej lidze frekwencji bieżącego sezonu mogą państwo śledzić TUTAJ.

Prowadzi Legia, na drugim miejscu już Jagiellonia, Lech dopiero trzeci.

poniedziałek, 21 września 2015

Frekwencje stadionowe ostatniej dekady, to dominacja Lecha Poznań [wykres]

Średnie frekwencje na stadionach 2005-2015, Polska [wykres]


Tak się składa, że kiedy piszę ten tekst Lech Poznań przeżywa poważny kryzys. Słabe wyniki zespołu osiągane w lidze przekładają się niewątpliwie na spadek frekwencji. Warto jednak budowanie frekwencji na stadionie widzieć jako pewien ciągły proces zachodzący w dłuższym czasie. Chwilowe wahania trendu w dłuższej perspektywie nie mają większego znaczenia w procesie budowania marki klubu.
Na "mapie" frekwencji stadionowych ciągle zachodzą spore zmiany. Jedne wynikały z okresów ograniczenia ich pojemności za sprawą przebudowy, inne z poprawy jakości trybun stadionów, jeszcze inne z awansów lub spadków. Są też takie "tąpnięcia", które wynikają ze zorganizowanego bojkotu kibiców. Ten ostatni przypadek występuje obecnie w Bydgoszczy i od prawie 2 lat nikt nie ma pomysłu na rozwiązanie tego problemu.




1. Lech  Poznań - 16,3 tys. widzów.

Wykres zamieszczony powyżej pokazuje średnie frekwencje z poszczególnych sezonów osiągane przez poszczególne kluby w okresie 2005/06 - 2014/15. W ostatnich latach najwyższą średnią frekwencję w jednym sezonie uzyskał Lech Poznań. W sezonie 2012/2013 na stadion przy Bułgarskiej przychodziło średnio ponad 22,5 tysiąca widzów. Lech Poznań uzyskał także najwyższą średnią ze średnich z poszczególnych sezonów - 16,3 tys. widzów. Tak dobry wynik na tle innych klubów z ligowej czołówki Lech osiągnął za sprawą sprawnie przeprowadzonej przebudowy stadionu. Jedynie w sezonie 2009/2010 klub z Wielkopolski miał duże problemy w pojemnością trybun wyraźnie ograniczające liczbę widzów do  średniej niespełna 8 tys widzów. W analizowanym okresie (ostatnich 10 sezonów) Kolejorz wygrywał ligę frekwencji w 7 sezonach w analizowanym okresie. Tylko raz w tym okresie wygrała....

2. Legia Warszawa  - średnia z 10 sezonów to 12,9 tys widzów.


Średnia stołecznego klubu z 10 sezonów to 12903 widzów, co daje Legii drugie miejsce. Dopiero drugie, zważywszy na potencjał populacji stolicy przekraczający 2 miliony mieszkańców licząc z całą aglomeracją. Wstyd. Inaczej tego nie da się określić. Jeżeli stołeczny klub walczący co roku o Mistrzostwo Polski nie jest w stanie zapełnić średniej wielkości stadionu to taki wynik frekwencji można oceniać jedynie negatywnie. W analizowanym okresie Legia tylko w jednym sezonie uzyskała najwyższą frekwencję w Polsce. Było to w sezonie 2011/2012 z wynikiem niespełna 21 tys widzów na mecz. Podobnie jak w Warszawie, wyższe oczekiwania w kwestii frekwencji można mieć w Krakowie.

3. Wisła Kraków - 12,2 tys. widzów.


Dawną stolicę Polski licząca prawie 3/4 miliona ludzi z pewnością stać na znacznie wyższą frekwencje, zwłaszcza na dużym obiekcie Wisły. Trzeba przyznać, że potencjał kibicowski dzieli się w tym mieście na dwa kluby, ale nie zmienia to faktu, że po wybudowaniu dużego stadionu frekwencja budzi niedosyt. W analizowanym okresie 10 lat średnia frekwencja Wisły to niespełna 12,2 tysiąca widzów na mecz. Obecny sezon zapowiada się podobnie. Pocieszający jest fakt, że prawie we wszystkich sezonach Wisła notowała średnią frekwencją na poziomie nie mniejszym niż 12 tys widzów. Od tej reguły mamy 3 wyjątki: sezon 2009/2010, w którym trwała przebudowa stadionu, Wiślacy grali na obiekcie Hutnika,  sezon 2006/2007 na starym obiekcie z frekwencją 9743 widzów na mecz oraz sezon 2005/2006, w którym Wisła wygrała ligę frekwencji z wynikiem 10467 widzów.

4. Lechia Gdańsk - 10,5 tys. widzów.


Czwartym z kolei klubem pod względem frekwencji jest Lechia Gdańsk. Zbudowanie nowego stadionu dało nowy impuls przyciągający większą ilość kibiców. Jednak frekwencja w Gdańsku mimo wysiłków włodarzy klubu nie daje obecnie powodów do satysfakcji i nie oddaje jeszcze potencjału tego miasta. W przypadku Lechii jednym z istotnych czynników mających wpływ na niższą frekwencję są raczej mizerne wyniki zespołu, choć dla prawdziwych fanów nigdy nie mogą być one usprawiedliwieniem. Najwyższa średnia frekwencja z całego sezonu na Lechii to 17,3 tysiąca widzów w sezonie 2011/2012. Dwa lata później średnia sezonu spadła w Gdańsku do poziomu 12,8 tysiąca widzów. Średnia z całego okresu to 10,5 tys. widzów.

5. Śląsk Wrocław - 8,9 tys. widzów.


Kolejne duże polskie miasto z dużym, nowoczesnym stadionem, a średnia frekwencja poniżej oczekiwań. W przekroju 10 sezonów to zaledwie 8,9 tysiąca widzów. Najlepszy pod względem frekwencji sezon we Wrocławiu miał miejsce podobnie jak w Gdańsku 4 lata temu. Wtedy Śląsk osiągał średnią prawie 17 tys widzów. Ubiegły sezon to już tylko nieco ponad 11 tys widzów, a w obecnym, o zgrozo, niecałe 9 tysięcy. Trzeba przyznać, że wielki, nowoczesny i jednocześnie pustawy stadion to bardzo przykry widok. Znacznie lepsza atmosfera panowała na Oporowskiej. Jeżeli we Wrocławiu nie uda się odwrócić spadkowej tendencji, to piąta lokata Śląska jest stanowczo zagrożona. Marna frekwencja we Wrocławiu stanowi najlepszy dowód na to, że nie wystarczy zbudowanie nowoczesnego obiektu i on sam przyciągnie publiczność. Samo się nic nie rozkręci. Ludzie z ciekawości oczywiście przyjdą na nowy stadion, ale utrzymanie ich to już zupełnie inna bajka.

6. Korona Kielce - 8,3 tys. widzów.


Klub z Kielc dysponujący nowym obiektem w kilku sezonach zanotował naprawdę niezłą średnią frekwencję. W sezonie 2009/2010 było to średnio 10,2 tys widzów na mecz. Jak na potencjał miasta o populacji około 200 tysięcy mieszkańców to jest wynik budzący uznanie. Gorzej, że w Kielcach, tak samo jak na stadionie Śląska, widać obecnie spadkową tendencję w zakresie frekwencji. Średnia z analizowanego okresu 10 lat, to 8,3 tysiąca ludzi na trybunach. Korona swoją wysoką średnią zawdzięcza m.in. dość stabilnemu zainteresowaniu kibiców. Średnie z całej dekady w Kielcach wahały się między 6 a 10 tys. widzów

7. Górnik Zabrze - 7,5 tys. widzów.


Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w Zabrzu. Tak niska lokata Górnika, który posiada naprawdę sporą populację kibiców, wynika z ciągnącej się jak flaki z olejem przebudowy obiektu. Pojemność stadionu zabrskiego aż przez ponad 4 sezony była ograniczona do 3 tysięcy widzów. Ale nie jest dla nikogo tajemnicą, że potencjał kibicowski Górnika z pewnością szacować można na kilkanaście tysięcy widzów. Górnik pokazał to wielokrotnie w sezonach poprzedzających przebudowę obiektu. Całkowitym ewenementem jest fakt, że Górnik wygrał ligę frekwencji w sezonie 2009/2010 ze średnią przekraczającą 10 tysięcy widzów występując na zapleczu ekstraklasy. To jest jedyny przypadek w ostatnich latach, żeby tak wysoką średnią zanotował zespół występujący na drugim ligowym froncie. Świetnie to świadczy o kibicach w Zabrzu. Kolejny wynik uzyskany w tej dziesięciolatce na zapleczu Ekstraklasy to średnia 8236 widzów na stadionie wspomnianej wyżej Korony w sezonie 2008/2009.

8. Ruch Chorzów - 6,6 tys. widzów. 


Klub w Chorzowie może pochwalić się wysokim miejscem  w lidze frekwencji. Mimo ciągłych problemów z pieniędzmi, ciągłą wyprzedażą wypromowanych zawodników klub osiąga dobre wyniki i przyciąga sporą, jak na warunki niewielkiego miasta, rzeszę kibiców. Kibice z Chorzowa są zapewne wściekli, że tyle lat czekać muszą na nowoczesny obiekt. Nie mam wątpliwości, że po jego zbudowaniu frekwencja w Chorzowie znacznie wzrośnie.


9. Zagłębie Lubin - 6,1 tys. widzów.

Pierwszą dziesiątkę klubów z najwyższą frekwencją zamyka Zagłębie Lubin z wynikiem ~6,4 tys. widzów na mecz. Najgorszy dla drużyny z Dolnego Śląska był ostatni sezon, kiedy po spadku do I ligi frekwencja spadła do poziomu niespełna 4 tys widzów. Najwyższą frekwencję Zagłębie notowało w sezonach 2009/10 oraz 2010/11, kiedy na trybunach zasiadało średnio prawie po 8 tys widzów.

czytaj też: 70 lat Zagłębia Lubin.

10. Jagiellonia Białystok - 5,8 tys. widzów. 


Przebudowa stadionu, dobra gra zespołu i świetna atmosfera wokół klubu powodują, że klub Białegostoku bije kolejne rekordy frekwencji i ostro pnie się w górę w lidze frekwencji stadionowych. To jeden z najlepiej rokujących klubów, które mogą już w niedalekiej przyszłości walczyć miejsce w pierwszej trójce klubów z najwyższą frekwencją w Polsce. O ile oczywiście działacze nie wpadną na jakiś "genialny" pomysł na walkę z własnymi kibicami itp. Na razie trwa wysoka fala mody na Jagiellonię. Żeby ten trend podtrzymać trzeba dobrych występów w pucharach, ale tych europejskich i ciągłego podnoszenia jakości zespołu. Średnia Jagiellonii w obecnym sezonie wzrosła 2,5 raza w  stosunku do średniej z 5 ostatnich lat. Ogromna jest dynamika przyrostu populacji kibiców w Białymstoku.
Czytaj więcej.

Zawisza Bydgoszcz.

frekwencja na piłkarskich stadionach pełen wykres

 

 


Zawiszę Bydgoszcz umieściłem na wykresie rzecz jasna tylko i wyłącznie z racji mojej "nieodwzajemnionej" sympatii dla tego klubu. Średnia z ostatnich 5 sezonów w Bydgoszczy zaledwie nieznacznie przekraczała 4 tys widzów. Taki wynik dawałby Zawiszy miejsce dopiero gdzieś pod koniec drugiej dziesiątki klubów. Jednak w tym klubie oraz w ósmym pod względem wielkości mieście w Polsce (~350 tys ludzi) drzemie spory potencjał. Był on wyraźnie widoczny począwszy od sezonu 2008/2009, kiedy Zawisza po 10 latach tułaczki w regionalnych ligach awansował na centralny szczebel rozgrywek. W tamtym sezonie o najwyższą frekwencję w II lidze Zawisza walczył z Pogonią Szczecin i ostatecznie nieznacznie przegrał tą rywalizację.
Sezon później bydgoski Zawisza był już klubem o najlepszej frekwencji w II lidze z frekwencją na poziomie 3,35 tys widzów na mecz.
Podobnie w kolejnym sezonie zakończonym awansem do I ligi, przy frekwencji prawie 3 tys. widzów.
Sezon 2011/12 był dla Zawiszy najlepszym w ostatniej dekadzie pod względem frekwencji. Z wynikiem ponad 5,4 tys. widzów, Zawisza był klubem o najwyższej średniej frekwencji na zapleczu Ekstraklasy.

6,7 tysiąca widzów na Zawiszy w momencie rozpoczęcia bojkotu.


Potencjał miasta tak naprawdę dał o sobie znać w sezonie 2013/2014, kiedy to spotkanie Zawiszy z Legią oglądało ponad 12,5 tys widzów. Warto również podkreślić, że do momentu rozpoczęcia bojkotu średnia frekwencja na Zawiszy w tym sezonie wynosiła 6,7 tysiąca widzów na mecz, czyli mniej więcej na poziomie ósmej w kraju Korony Kielce. Niestety napięcia na linii właściciel klubu - kibice wkrótce brutalnie zakończyły tą trwającą przez kilka lat falę wznoszącą niebiesko-czarnych, trwającą nieprzerwanie od IV ligi. Obecnie średnia liczba widzów na stadionie w I lidze osiąga pułap około 40% średniej z minionej pięciolatki. Nie wygląda to wesoło, jednak tysiące ludzie w moim mieście ciągle czeka na poprawę atmosfery wokół klubu. Mam nadzieję, że jak najszybciej będzie można przystąpić do jego kolejnej odbudowy.

czytaj więcej:

Dwa polskie kluby w Lidze Europejskiej ponownie po 4 latach.



Przy okazji warto przypomnieć, że w czasach poprzedzających erę telewizji i stadionów "krzesełkowych" w Bydgoszcz zdarzały się mecze przekraczające obecne krajowe rekordy uważane za absolutne medialne hity.
Przykładowo mecz pomiędzy Zawiszą a Górnikiem Zabrze, który odbył się w Bydgoszczy 30.08.1977 zgromadził około 45-50 tysięcy widzów, co jest nieoficjalnym rekordem frekwencji stadionu na Gdańskiej 163 i zapewne na długo jeszcze nim pozostanie. Trudno było określić liczbę widzów, bo kibice byli wpuszczani na bieżnię, stali w przejściach i cisnęli się w ławkach. wisieli nawet na okolicznych drzewach. Powrotu takiej popularności futbolu nad Brdą trudno się obecnie spodziewać, ale z pewnością Bydgoszcz stać na coś więcej niż garstka osób na "dwudziestotysięczniku".

Bieżące zmiany w lidze frekwencji można śledzić tutaj.

Dwa polskie kluby w Lidze Europejskiej ponownie po 4 latach.

Po awansie Lecha i Legii do fazy grupowej Ligi Europejskiej początek pucharowego sezonu ocenić trzeba pozytywnie. Po czterech lata ponownie mamy w LE dwa kluby. W sezonie 2011/2012 Legia Warszawa i Wisła Kraków awansowały do tego grona. Co więcej, oba kluby wyszły z grupy i odpadły dopiero w 1/16 finału.

Awans naszych zespołów jest konsekwencją rozstawienia obu klubów w losowaniu, a to wynikało z rankingów obu klubów. Ranking poszczególnych klubów zależy od rankingu jaki osiąga dany kraj w poprzednich 5 latach.

Najlepiej obrazuje to zestawienie prezentowane przez portal 90 minut.pl

krajowy ranking UEFA; źródło: 90minut.pl
Od pozycji w rankingu danej federacji zależy ile zespołów mają prawo wystawić w rozgrywkach pucharowych oraz z jakiego poziomu eliminacji te zespoły wystartują. Nie ulega wątpliwości, że poprawa tego rankingu stanowić powinien wspólne dobro wszystkich polskich zespołów występujących w pucharach. Łatwiejsze losowania to większa szansa na awans, a to przekłada się na konkretne pieniądze, które pozwolić mogą na dalsze wzmacnianie pozycji tych klubów w Europie. Jedną z przyczyn relatywnej słabości naszych klubów jest właśnie brak regularnych występów w Europie i brak dochodów z nimi związanych. Dlatego niezmiernie cieszy, że dwa polskie zespoły przedarły się przez fazę eliminacji i już zarobiły za sam awans do tej fazy po około 10 milionów złotych. Do podjęcia z europejskich muraw są oczywiście jeszcze większe pieniądze.

Ranking z sezonów 2011/2012 - 2015/2016 będzie bazą do pucharowych rozstawień w przyszłym sezonie. Każdy z poszczególnych klubów do swojego indywidualnego dorobku pucharowego dodaje 20% rankingu krajowego z ostatniej pięciolatki. Kluby z mocnych federacji, nawet te mniej znane i doświadczone, korzystają zatem z dorobku innych klubów z tej federacji. Można polemizować, czy to jest uczciwe, ale tak działa ten system od lat, utrudniając przedarcie się do europejskich elit polskim klubom.

Nasza federacja wystawia od wielu lat co roku cztery zespoły, z których przeważnie dwa lub trzy są jedynie kulą u nogi. Dlaczego? Dlatego, że ranking krajowy to suma punktów zdobytych przez wszystkie zespoły danej federacji przez ich ilość. Tak długo, jak długo cała czwórka pucharowiczów nie będzie prezentowała zbliżonego poziomu, tak długo ten ranking będzie bardzo słaby.



Łatwiej zobaczyć jak to działa, posługując się przykladem Lichtensteinu, który wystawia co roku tylko jeden zespół w eliminacjach Ligi Europejskiej. Dobre występy FC Vaduz w obecnym sezonie przełożyły się od razu na 5 punktów rankingowych federacji, bo liczba zdobytych punktów przez FC Vaduz dzielona jest na jeden.

Dobre występy przyładowo samej Legii nie przełożyłyby się na wysoki współczynnik polskiej federacji, bo zdobyte przez Legią punkty podzielone zostaną przez cztery.

Dobry ranking krajowy to pierwszy krok do Ligi Mistrzów.


We wspomnianym sezonie 2011/2012, kiedy do LE awansowała Wisła i Legia polska federacja zdobyła w rankingu 6,625 punktu. Gdyby takie występy regularnie co roku miały miejsce, to polska federacja byłaby na około 12 miejscu w Europie i wystawiała w pucharach 5 zespołów ( w tym dwa z szansami na Ligę Mistrzów. Problem polega na tym, że takie występy polskich zespołów zdarzają się raz na kilka lat. Wynika to z finansowej słabości klubów, brak szerokiej, wyrównanej kadry i trudności z pogodzeniem gry jednocześnie na obu frontach ( a licząc Puchar Polski - na trzech frontach). Gdyby na średni europejski poziom wspięły się 3 lub 4 polskie kluby, to nasza federacja z pewnością miałaby szansę znaleźć się w pierwszej dziesiątce rankingu. Być może nasze wnuki doczekają tych czasów. Niestety, co roku część polskich klubów to po prostu dostarczyciele punktów dla rywali. W takiej właśnie roli wystąpił również rok temu bydgoski Zawisza. Szanse na  Ligę Mistrzów w Polsce będą duże gdy ranking Mistrza Polskie będzie wystarczał na rozstawienie w IV rudzie eliminacji. Ale to wymaga kilku lat dobrej gry w Europie tego klubu oraz dobrego rankingu krajowego polskiej federacji.


Początek pucharowego sezonu daje mimo wszystko powody do zadowolenia. Po fazie eliminacji polska federacja zgromadziła 3,750 punktu w rankingu. Lepszym wynikiem poszczycić się może wspomniany Lichtenstein, Norwegia, Szwecja oraz Chorwacja. Czołówka rankingu za obecny sezon wygląda następująco:

5,000 - Lichtenstein,
4,250 - Norwegia,
4,250 - Szwecja,
4,000 - Chorwacja,
3,750 - Polska,
3,750 - Dania,
3,625 - Kazachstan,
3,625 - Białoruś.

Oczywiście niskie rankingi najmocniejszych federacji na tym etapie wynikają z faktu, że część z ich zespołów gra w pucharach bez eliminacji. Dopiero w późniejszej fazie pucharowego sezonu włączają się do rywalizacji.

Sprawcą prawdziwej  sensacji jest zespół z Kazachstanu FK Astana, który awansował do Ligi Mistrzów eliminując cypryjski Apoel Nikozja. Swoich przedstawicieli w Lidze Mistrzów mają także Chorwaci, Szwedzi, Izrael, Białoruś. Liga Mistrzów to prestiż, najlepsze piłkarskie okno wystawowe świata, oraz ogromny strumień kasy pozwalającej na wzmacnianie potencjału klubów, rozbudowę bazy szkoleniowej. Jest to jednak system skutecznie chroniony przed dostępem przypadkowych klubów. Spośród 32 zespołów grających w Lidze mistrzów 22 z nich dostają się tam bez eliminacji, dzięki wysokim miejscom zajmowanym w najsilniejszych ligach. Z całego systemu eliminacji do LM awansuje jedynie 10 zespołów, zatem osiągnięcie tego celu wymaga naprawdę dużych nakładów finansowych i zbudowania rzeczywiście silnego zespołu, niejako na kredyt. Ta sztuka nie udała się żadnemu z polskich klubów od prawie 20 lat.

 Z bezpośrednich rywali Polski w rankingu bardzo słabo zaprezentowali się w tym roku Austriacy, którzy zgromadzili zaledwie 1,800 punktu. Oba austriackie zespoły poległy w IV rundzie eliminacji LE. Jedynym reprezentantem tej federacji w pucharach będzie Rapid Wiedeń, który odpadł w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Porażka w tej fazie eliminacji LM oznacza automatycznie grę w LE.
Słabo wypadł również Cypr (2,500). Jedynie Apoel Nikozja zagra w tym sezonie LE. Cypryjczycy stracili pozostałe 3 drużyny już w III rundzie eliminacji Ligi Europy.

Słabe wyniki Austriaków i Cypryjczyków dają zatem szanse Polsce na awans w krajowym ranking klubowym. Jesień pokaże, czy wykorzystamy tą szansę. Styl w jakim awansowała do LE Legia Warszawa daje podstawy do optymizmu. Zwłaszcza pierwsze, wyjazdowe spotkanie w IV rundzie eliminacji LE w wykonaniu warszawskiego zespołu stało na bardzo wysokim poziomie. Przeciwnik Lecha nie postawił tak trudnych warunków, nie zmusił do tak dużego wysiłku, ale cel został osiągnięty.

Tylko 3 kluby grają nieprzerwanie przynajmniej 10 lat w Ekstraklasie.

Często zdarza się słyszeć narzekanie na poziom naszej rodzimej Ekstraklasy. Z czego wynika słabość naszej piłki chciałoby zrozumieć wiele osób. Jak to możliwe, że w tak słabej lidze trudno nieprzerwanie utrzymać się przez 10 lat?

Ranking klubów polskich - sezony 2006/2007- 2015/2016

Na stronie zawisza1946.pl prowadzimy ranking klubów polskich, które przynajmniej raz w analizowanym okresie zagrały w Ekstraklasie. Liczba punktów zdobywanych w Ekstraklasie w danym sezonie wyświetlana jest na pomarańczowym tle (to taka pamiątka z czasów Orange Ekstraklasy). W sezonach, które klub spędził na zapleczu ekstraklasy liczba punktów dzielona jest na dwa, a w nowej II lidze (na 3 szczeblu rozgrywek dzielona jest na 4 ).

Taki ranking  lepiej pokazuje najbardziej stabilne organizacyjnie kluby. Można zrobić wynik w jednym sezonie , zadłużyć się i wkrótce spaść. Patrząc na słabość naszej piłki przez pryzmat europejskich pucharów przede wszystkim potrzebujemy solidnych, stabilnych firm. Nie wystarczą Lech i Legia. Punkty w klubowym europejskim rankingu dzielone są przez 4, czyli przez ilość występujących w pucharach polskich klubów.

Tylko trzy stabilne kluby.


Jak łatwo widać, tylko trzy najsilniejsze kluby grają w Ekstraklasie nieprzerwanie przynajmniej 10 lat. Niestety nawet tym najbardziej stabilnym zdarzało się osłabianie kadry i wyprzedaż wartościowych zawodników. W ten sposób o Lidze Mistrzów w Polsce kibice marzą już prawie 20 lat. Jeżeli jakiś klub reprezentuje nas nawet nieźle w Europie, to nie wystarcza mu wyrównanej kadry na dobre występy w lidze. Kluby z pierwszej trojki rankingu w efekcie w europejskich pucharach grają w kratkę i tym sposobem nie są w stanie ustabilizować finansów. I błędne koło się zamyka.

Poza pierwszą trójką jest jeszcze gorzej. Spadek z Ekstraklasy zaliczały tak poważne firmy jak Śląsk Wrocław czy Zagłębie Lubin (Mistrz Polski sezonu 2006/2007). Prawdziwy marsz z niższych lig zaliczyły w ostatniej dekadzie Lechia Gdańsk czy Pogoń Szczecin.

Ruch i Korona - dobry futbol bez wielkich pieniędzy.


Prawdziwym fenomenem jest Ruch Chorzów, który co roku boryka się z finansowymi problemami, a w tabeli dziesięciolatki zajmuje 5 lokatę w Polsce. Świadczy to z pewnością o świetnej umiejętności ciągłej selekcji młodych talentów. Mimo ciągłego promowania i sprzedawania kolejnych młodych zawodników Ruch funkcjonuje od lat na dobrym poziomie i ciągle znajduje kolejne perełki do oszlifowania i wypromowania. Nie bez znaczenia jest dobra praca z młodzieżą i niezłe warunki do szkolenia, spora liczba boisk z naturalną murawą.

Korona mocno uzależniona od samorządowej gotówki przeżywa obecnie spory kryzys, ale i tak jak na potencjał Kielc szóste miejsce w rankingu może budzić uznanie. Korona posiada nowoczesny obiekt, ale nie potrafiła wytworzyć tak dużego zainteresowania futbolem jak.....

Jagiellonia Białystok.

Sporo o tym klubie się ostatnio mówi. Na zainteresowanie mediów drużyną Michała Probierza przekładają się dobre wyniki osiągane w Ekstraklasie, a także ogromne zainteresowania publiczności jaka na żywo ogląda spotkania w Białymstoku. Na ostatni mecz Jagiellonii z Legią sprzedano komplet 22172 biletów. Spore zainteresowanie piłką w tym mieście współgra z zainteresowaniem sponsorów i w efekcie spodziewać się należy powstania w Białymstoku kolejnego solidnego ligowca. Być może przełoży się to w dalszej perspektywie na sumarycznie lepsze występy polskich zespołów w europejskich pucharach, o czym pisałem szerzej tutaj. Warto zaznaczyć, że zespole Michała Probierza miejsce w pierwszym składzie wywalczył już sobie Jacek Góralski, uznawany za jeden z największych talentów w Polsce grających na pozycji defensywnego pomocnika. W Wiśle Płock, jeszcze w I lidze stopień zaangażowania w grę mierzono ponoć w "góralach". Michał Probierz to trener, który potrafi docenić takie cechy charakteru. Oceniając całościowo ten projekt budowy silnego klubu w Białymstoku (obiekt, klub, wychowankowie), trzeba przyznać,  że zmierza to w dobrym kierunku. Poważną rysą na tym wizerunku jest sprzedaż kluczowych dla zespołu zawodników, Tuszyńskiego i Dżalamidze  przy pierwszej lepszej okazji. Daje to szanse pokazania się kolejnym zawodnikom, ale daje też prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że klubu o europejskim formacie w taki sposób się nie zbuduje. Może warto w końcu z nieco większym szacunkiem zacząć traktować 20-tysięczną liczbę fanów kupujących bilety w Białymstoku. Ciągłe osłabianie drużyny i kolejne baty zbierane w eliminacjach pucharów europejskich potrafią zniechęcić sporą część ludzi do chodzenia na mecze. W końcu dlaczego mamy dostawać wiecznie baty?
Warto pamiętać, że po zbudowaniu nowego stadionu w Kielcach średnia frekwencja w jednym z sezonów również przekroczyła 10 tys widzów. Jednak na dłuższą metę nie udało się utrzymać takiego zainteresowania widzów. Może ludzie oczekują po prostu wyższej jakości? Mamy już coraz więcej autostrad czy lotnisk. Wielu polaków pracuje w Europejskich korporacjach. Pod wieloma względami Polska zaczyna przypominać Europę. Jednak dobrej jakościowo piłki nie możemy się doczekać. Do Ligi Mistrzów awansują kluby z innych krajów "demoludu". Potrafili zbudować solidne zespoły na Ukrainie, Białorusi, w Czechach, na Słowacji, w Rumunii. Nawet w Kazachstanie. Dlaczego nie udaję się nad Wisłą? Może brakuje umiejętności pozyskiwania dużych, prywatnych inwestorów?

Zagłębie Lubin.

Mistrz Polski sprzed 8 lat, zajmujący naszym w rankingu 8 miejsce, powrócił udanie na łono Ekstraklasy. W Lubinie nie ma już takiego finansowego eldorado jak przed laty. Sporo szans dostają wychowankowie miejscowej akademii. Zagłębie ciągle gra jeszcze niezbyt równo. Być może powrót do linii obrony Macieja Dąbrowskiego podniesie jakość gry defensywnej. W ostatniej kolejce Maciej trafił do jedenastki kolejki Canal +, bo faktycznie dawał dużo "spokoju w  tyłach" Zagłębia. W Zagłębiu po awansie nie popełniono grzechu z sezonu 2009/2010, gdy po awansie do Ekstraklasy przesadzono z ilością transferów.
Moim zdaniem w Zagłębiu będzie można liczyć w tym sezonie na dobrą jakość.

Górnik Zabrze. Z nowym stadionem będzie nowa jakość na murawie.


GKS Bełchatów po spadku do I ligi będzie miał problemy z utrzymaniem dobrej 9 pozycji w rankingu. Zabrze, które w tym sezonie otrzyma część trybun nowego stadionu Górnika już niedługo zamieni się ponownie w twierdzę trudną do zdobycia. Niech nikogo nie myli obecna pozycja tego zespołu w tabeli.

Problemy finansowe i organizacyjne spowodowały, że ogromne problemy przeżywają po spadku do niższych lig takie piłkarskie firmy jak Widzew Łódź, Polonia Warszawa czy Łódzki KS. Duże marki mają jednak to do siebie, że odradzają się jak feniks z popiołów. Taką drogę przeszły w ostatnich latach Lechia Gdańsk, Pogoń Szczecin czy bydgoski Zawisza. Na zapleczu Ekstraklasy ponownie zameldowało się w tym sezonie Zagłębie Sosnowiec.

Zapraszam do śledzenia całego rankingu. Jest on aktualizowany na bieżąco. po każdej ligowej kolejce.

Ile dzieli nas od Europy, czyli średnie frekwencje na stadionach w Polsce.

W piłkarskim sezonie 2015/2016  zapowiadają się spore zmiany frekwencji na poszczególnych stadionach.

Warto zatem przyjrzeć się jeszcze raz ligowej frekwencji z poprzednich sezonów. To ona jest jednym z czynników generujących zainteresowanie reklamodawców, sponsorów i przekłada się na finansowe wpływy klubów.




Kluby z największymi średnimi frekwencjami w Europie:






Kluby z najwyższymi średnimi frekwencjami w Polsce:

10 klubów z najwyższą liczbą widzów w Polsce

Przed rozpoczęciem bojkotu przez cześć kibiców w 2014 roku bydgoski Zawisza plasował się mniej więcej na 9-tym miejscu tego zestawienia.
W ostatnim sezonie spadł na 19 miejsce. Miał najniższą średnią frekwencję w T-Mobile Ekstraklasie  i był wyprzedzany przez 3 kluby grające w niższych klasach rozgrywkowych:
- Arka Gdynia, I liga- 3981 widzów,
- Zagłębie Lubin, I liga - 3953 widzów,
- Stal Mielec, II liga - 2862 widzów.

druga dziesiątka "ligi frekwencji stadionowych"




Zainteresowanie kibiców przekłada się na wartość ligi w oczach reklamodawców oraz firm nabywających prawa do transmisji spotkań. T-Mobile Ekstraklasa chwali się nowym, rekordowym kontraktem na sprzedaż praw transmisyjnych spotkań ekstraklasy (NC+ oraz Eurosport 2 ) wartym ponad 30 milionów Euro na rok.

I liga w kanałach Polsatu.


Spotkania I ligi transmitowane będą w kanałach grupy (Polsat Sport, Polsat Sport Extra i Polsat Sport News), ale wartość tego kontraktu jest znacznie niższa i nie ma już bezpośredniego przełożenia na klubowe budżety. Stąd I liga uznawana jest w Polsce za prawdziwe finansowe wyzwanie dla zarządów klubów. Z drugiej strony obecność I ligi w transmisjach telewizyjnych z pewnością daje argument klubom do "kuszenia" potencjalnych reklamodawców i sponsorów. Warunkiem skutecznego pozyskiwania sponsorów jest oczywiście dobra atmosfera na stadionie i duża publika. O to jednak może być w Bydgoszczy bardzo trudno. Nic nie wskazuje na możliwość rychłego zakończenia konfliktu i powrotu opraw meczowych na trybuny.

Osoby interesujące się frekwencją na stadionach piłkarskich zapraszam też do odwiedzenia strony
http://www.european-football-statistics.co.uk/attn.htm gdzie można przyjrzeć się średnim frekwencjom osiąganym w najmocniejszych ligach Europy. Najwyraźniej nie uwzględniono tam najwyższej frekwencji Lecha Poznań (ponad 18 tysięcy widzów na mecz) i podano, pewnie z rozpędu, frekwencję Legii Warszawa. Niezależnie od tego tabela daje obraz kibicowskiej siły lig w poszczególnych krajach.
Na bazie danych podawanych na tej stronie sporządziłem zestawienie dla najmocniejszych 25 lig Europy w sezonie  2011/12 (dane historyczne chyba nie są już dostępne) oraz w sezonie 2014/2015:

http://www.european-football-statistics.co.uk/attn.htm


Populacja naszego kraju licząca około 38 milionów i rozbudowana sieć aglomeracji o znaczącym potencjale ludnościowym, dają podstawy do nadziei, że polska piłkarska ekstraklasa docelowo awansuje do pierwszej 10-ki w Europie pod względem frekwencji, a z czasem może nawet pod względem poziomu sportowego weryfikowanego od wielu lat boleśnie w Europejskich Pucharach. Ogromna szkoda, że Bydgoszcz w minionym sezonie zaniżała polską średnią, bo z pewnością ma potencjał do tego by stać się znaczącym piłkarskim ośrodkiem w kraju.


W ostatnich latach 5 latach średnia frekwencja w polskiej ekstraklasie ustabilizowała się na poziome ok. 8,5 tysiąca widzów.
Niestety na zapleczu Ekstraklasy średnia frekwencja w ostatnich 2 latach spadła poniżej 2 tysięcy widzów.

Zmiany średnich frekwencji w Polskiej Ekstraklasie w kolejnych 20 latach widać na tym wykresie.

Tabela wszech czasów II ligi


Chciałbym zaprezentować Wam tabelę wszech czasów II ligi piłkarskiej.
 Tytuł wymaga drobnego wyjaśnienia. Centralne rozgrywki piłkarskie na drugim poziomie rozgrywkowym w Polsce toczone są od 1949 roku. Od samego początku nazywane były II ligą. Jednak począwszy od sezonu 2008/2009 przyjęły nazwę I ligi.

Zestawienie obejmuje cały okres od 1949 roku i wszystkie spotkania rozegrane na drugim poziomie rozgrywek ligowych. Według stanu na koniec sezonu 2014/2015 jest to 23986 spotkań. Część z nich to walkowery. One także zostały uwzględnione.

Dla młodzieży zapewne bardziej oczywista byłaby nazwa "tabela wszech czasów I ligi", ale rozgrywki na na drugim poziomie rozgrywkowym pod tą nazwą rozgrywane są dopiero od 7 sezonów. Przez wcześniejsze 60 sezonów druga liga była rzeczywiście drugą ligą. Taka nazwa wydaje się zatem na razie zdecydowanie bardziej przystająca do rzeczywistości.

tabela wszech czasów II ligi piłkarskiej


Kluby często zmieniały nazwy, często w okresie pobytu w niższych ligach, kontynuowały tradycje swoich protoplastów pod nieco innymi nazwami, wchodziły w różne fuzje, były przejmowane, grały na licencjach wywalczonych przez inne podmioty itd.

W czasie prac nad tym zestawieniem starałem się pozostawać w zgodzie z publikacjami innych autorów i statystyków futbolu, jednak w pewnych przypadkach moje zestawienie różni się od pozostałych w zakresie ciągłości historii klubów.

Nie dla fuzji.


Osobne słowa wyjaśnienia należą się zespołowi, który znalazł się w zestawieniu pod nazwą Kujawiak/Zawisza S.A. Nie miał on nic wspólnego z tradycją WKS Zawisza. Był to podmiot przeniesiony z Włocławka, który w tym mieście walczył o awans do Ekstraklasy. Przenosiny tego klubu do Bydgoszczy na wiele lat pogrążyły włocławski futbol w głębokim kryzysie, z którego do dzisiaj nie jest w stanie się podnieść. Klub ten funkcjonował w Bydgoszczy przez 1,5 roku i nie został zaakceptowany przez większość kibiców w Bydgoszczy. W tym samym czasie prawdziwy Zawisza Bydgoszcz rozgrywał swoje spotkania w IV lidze Kujawsko-Pomorskiej.
Wspomniane wyżej 2 sezony Kujawiaka/Zawiszy S.A. w Bydgoszczy nie zostały doliczone do dorobku Zawiszy Bydgoszcz w tabeli wszech czasów. Nie zostały także zsumowane z dorobkiem prawdziwego Kujawiaka Włocławek, który rozegrał jeden sezon na zapleczu Ekstraklasy.

Także osobno potraktowany został w tabeli dorobek klubu przeniesionego do Bydgoszczy z Konina (KP Konin / Zawisza SSA).

Kilkakrotnie kontaktowały się ze mną osoby związane z Lechią Gdańsk pytając dlaczego dorobek Lechii nie został powiększony o lata, w których w II lidze grał klub powstały wyniku fuzji z Olimpią Poznań czy Polonią Gdańsk. W tabeli wszech czasów te sezony zostały ujęte jako Lechia/Polonia Gdańsk oraz Lechia/Olimpia Gdańsk. Wyszedłem z założenia, że kluby o tak dużych tradycjach jak Lechia Gdańsk czy Zawisza Bydgoszcz nie powinny się posiłkować dorobkiem powstałym z piłkarskich przeszczepów. Przenoszenie klubów do innych miast na szczęście jakby wyszło już z mody. Być może doświadczenia z Bydgoszczy czy Gdańska posłużyły za skuteczną przestrogę dla innych działaczy. Duża, ligowa piłka powinna być budowana drogą sportowych awansów, a nie na skróty, dzięki przenoszeniu zespołów do innego miasta.

Zawisza vice-liderem zaraz za plecami Piasta.

W zestawienie wiceliderem pozostaje Zawiszy Bydgoszcz, z największą liczbą wyjazdowych zwycięstw (117) i największą liczbą bramek zdobytych na wyjazdach.
Zestawieniu lideruje Piast Gliwice, który w II lidze spędził 35 sezonów i łącznie uzyskał tam 405 zwycięstw.
Trzecie miejsce zajmuje Stal Stalowa Wola. 
W obecnym sezonie na wysokie, piąte miejsce awansowała Arka Gdynia, która przeskoczyła w tabeli Polonię Bytom  walczącą w III lidze o powrót do rozgrywek centralnych, a w kolejnym sezonie będzie miała okazję awansować na 4 miejsce kosztem gdańskiej Lechii, obecnie grającej w Ekstraklasie.

Pełne zestawienie znajduje się tutaj.

W zestawieniu przyjąłem założenie, że każde zwycięstwo punktowane jest tak samo, czyli za 3 punkty. Przez wiele lat za zwycięstwo przyznawane były 2 punkty. Przez kilka sezonów obowiązywała zasada, że 3 punktowe zwycięstwo, to zwycięstwo różnicą 3 bramek, za mniej okazałe zwycięstwo przyznawane były 2 punkty. Za wysoką porażkę można było nawet stracić punkty w tabeli ligowej. Porównywanie dorobku klubów byłoby mało miarodajne gdyby nie ujednolicić wagi ligowego zwycięstwa, zatem w zestawieniu obowiązuje reguła, że za zwycięstwo przyznawane są zawsze 3 punkty. Warto to podkreślić, gdyż wiele zestawień statystycznych dodaje do siebie punkty według reguł obowiązującym w konkretnym sezonie.

Tabela wszech czasów II ligi na stronie zawisza1946.pl aktualizowana jest po każdej kolejce ligowej na bieżąco, podczas trwania rozgrywek. Ma więc charakter dynamiczny.

Kilka słów w kwestii wstępu.

Od kilku lat tworzę bazę danych o rozgrywkach piłkarskich oraz zawodnikach.

Według pierwotnego zamysłu baza danych miała pomóc w zebraniu przeróżnych statystyk dotyczących Zawiszy Bydgoszcz. Z czasem, naprawdę nie wiem jak to się stało w tej bazie danych znalazło się sporo informacji na temat innych klubów z województwa kujawsko-pomorskiego.

"Co gorsza", kilka rodzajów statystyk prowadzonych jest obecnie w ujęciu ponad regionalnym, stąd decyzja o wydzieleniu tego rodzaju tekstów do osobnego bloga pod tytułem "Futbol w liczbach".

Mam nadzieję, że uda mi się w ten sposób zainteresować większe grono osób statystykami dotyczącymi klubów, zawodników, czy też frekwencji stadionowej.