Niedawno wystartował nowy sezon piłkarskiej Lotto Ekstraklasy. To jest niezły moment na podsumowanie tego co dzieje się z frekwencją na stadionach. W jakim kierunku zmierza nasza piłka? Polska kadra na Euro 2016 pod wodzą Adama Nawałki dostała do ćwierćfinału imprezy. Czy ten sukces przełoży się to na wzrost zainteresowania futbolem w naszym kraju? Zobaczymy. Są przesłanki, że tak.
Z moich obliczeń wynika, że średnia frekwencja w grupie 20 klubów o najwyższej frekwencji w kraju wzrosła do poziomu 8192 widzów. Oznacza to, że wspomniane 20 stadionów regularnie odwiedza ponad 160 tysięcy widzów. Analizując co roku grupę TOP20 właśnie w sezonie 2015/2016 uzyskałem najwyższą średnią w ostatnich 11 latach. W bardzo dobrym pod względem frekwencji sezonie 2011/2012 wynosiła ona 8114 widzów. To zjawisko ma niewątpliwie związek z zakończeniem budowy stadionów w Białymstoku, Zabrzu, Tychach.
Ale po kolei.
1. Legia Warszawa. Średnia domowa frekwencja z 5 sezonów - 19059 widzów.
W sezonie 2015/2016 Legia Warszawa zdobyła mistrzowski tytuł, co przełożyło się na wzrost frekwencji na Łazienkowskiej. W ostatnim sezonie średnia wyniosła około 21209 widzów, co stanowiło przyrost w stosunku do poprzedniego sezonu prawie 29%. Legii nie udało się osiągnąć rekordowej jak na nasze krajowe warunki średniej frekwencji
Lecha Poznań z sezonu 2012/2013 wynoszącej
22641 widzów. Być może obecny sezon Legii będzie jeszcze lepszy pod tym względem. Sporo zależy od tego jak Legia wypadnie w Europejskich Pucharach, bo to właśnie jest punktem odniesienia do poziomu sportowego prezentowanego przez zespół.
2. Lech Poznań. Średnia domowa frekwencja z 5 sezonów - 18708 widzów.
Lech Poznań nie udźwignął trudów występowania w Ekstraklasie, Pucharze Polski i w fazie grupowej Ligi Europy. Słabsza pozycja w lidze przełożyła się na niższą średnią frekwencję na Bułgarskiej
16761 widzów. Ale zaczyna się kolejny sezon, wszyscy startują znowu od zera z czystym kontem. Być może poznańscy kibice w obecnym sezonie znowu wygrają ligę frekwencji.
3. Lechia Gdańsk. Średnia domowa frekwencja z 5 sezonów - 14582 widzów.
Trzecie miejsce w tym rankingu zajmuje Lechia Gdańsk. W ostatnim sezonie średnia wyniosła 12814 widzów, co stanowiło spadek w stosunku do średniej poprzedniego sezonu o prawie 23%. Biało-zieloni pod wodzą Piotra Nowaka ze swojego stadionu uczynili jednak w końcówce sezonu prawdziwą twierdzę, gdzie często aplikują przyjezdnym nawet po kilka goli. Niewątpliwie sprzyja to wzrostowi frekwencji. Gdańsk na pewno ma potencjał na publikę ze średnią frekwencją ponad 15 tysięcy. Ciekawe transfery zwiastują dalszy wzrost potencjału zespołu Lechii.
4. Wisła Kraków. Średnia domowa frekwencja z 5 sezonów - 13505 widzów.
W ostatnim sezonie Wisła osiągnęła frekwencją
12326 widzów, co było czwartym wynikiem w kraju. Warto jednak zauważyć, że Kraków w poprzednim sezonie jako jedyne polskie miasto posiadał w Ekstraklasie piłkarskiej 2 zespoły. Suma średnich Wisły i Cracovii przekroczyła 21 tysięcy i wyniosła bez mała tyle co na Łazienkowskiej w Warszawie.
5. Śląsk Wrocław. Średnia domowa frekwencja z 5 sezonów - 12404 widzów.
Śląsk w ubiegłym sezonie z mizerną jak na potencjał Wrocławia frekwencją jedynie
8711 widzów zajął dopiero 7 miejsce. W skali 5 sezonów ma jeszcze 5 lokatę, ale musi zdecydowanie poprawić średnią, żeby z TOP nie wypaść na stałe, bo konkurencja nie zaczeka. Zespół z Dolnego Śląska pod wodzą Mariusza Rumaka niewątpliwie poprawił grę, co powinno przyciągnąć więcej ludzi na trybuny. Szkoda, że w naszym kraju tak to wygląda, że frekwencja często w tak dużym stopniu zależy od wyników zespołu. Wisła Kraków, grająca w ubiegłym sezonie słabo, kończąca rozgrywki w grupie "spadkowej", utrzymała średnią na poziomie przekraczającym 12 tysięcy. We Wrocławiu
spadek w stosunku do poprzedniego, też słabszego sezonu wyniósł
22%.
6. Cracovia. Średnia domowa frekwencja z 5 sezonów - 7953 widzów.
Średnia Cracovii z 5 sezonów to już zaledwie niecałe 8 tysięcy widzów. Dobre występy zespołu w poprzednim sezonie przyciągnęły na stadion średnio 8675, co jest najlepszą średnią Pasów z ostatnich lat. Szkoda, że nowy sezon Cracovia rozpoczęła od blamażu w eliminacjach Ligi Europy dwukrotnie przegrywając z bliżej nie znanym zespołem z Macedonii. Nic tak boleśnie nie weryfikuje poziomu naszej ligi, jak tak spektakularne baty we wczesnej fazie eliminacji europejskich rozgrywek. Jak budować markę naszej ligi w takich warunkach, gdy odpadamy z eliminacji grając przeciwko zespołom tak wątpliwego formatu? Cracovia wpisała się w ten sposób w długą "listę europejskiego wstydu" polskich pucharowiczów. Kiedy to się wreszcie skończy? Kiedy doczekamy się 3-4 solidnych reprezentantów w Europie? Po co walczyć przez cały rok o udział w pucharach, skoro nie potrafimy się potem przygotować do rywalizacji z zespołami ze słabszych lig?
7. Korona Kielce. Średnia domowa frekwencja z 5 sezonów - 6868 widzów.
W poprzednim sezonie Korona uzyskała średnią 6603 widzów. Średnia z 5 lat dała jej miejsce w pierwszej dziesiątce, ale w sezonie 2015/2016 był to zaledwie 11 wynik. Lepsze frekwencje uzyskały Pogoń, Ruch, Górnik czy Jagiellonia. Korona w kilku sezonach poprzedniej dekady pokazała, że stać ją na średnią w okolicach 9-10 tysięcy. Trzeba sobie przypomnieć jak wtedy przyciągano ludzi na trybuny w Kielcach. Potencjał jest.
8. Jagiellonia Białystok. Średnia domowa frekwencja z 5 sezonów - 6558 widzów.
Jagiellonia na fali wznoszącej po oddaniu do użytku większej liczby miejsc na nowym stadionie. W minionych rozgrywkach Jaga wygenerowała średnią frekwencję
10227 widzów, co było piątym wynikiem w kraju. Przykłady innych klubów pokazują, że nie jest łatwo utrzymać wysokiej średniej frekwencji gdy zakończy się efekt nowego stadionu. Jagiellonię czeka obecnie zadanie zbudowania zespołu aspirującego do walki w Europie. Polskim klubom było by łatwiej walczyć o sympatię kibiców, gdyby ich nadzieje na dumę z gry swoich klubów w Europie nie kończyły się na rundach eliminacyjnych. Jagiellonia również próbowała szczęścia w tych rozgrywkach, ale niestety liczyła, tak jak większość polskich reprezentantów w pucharach, właśnie na szczęście, zamiast wzmacniać potencjał zespołu przed eliminacjami. Czy przy takim podejściu uda się zbudować w Polsce kilka klubów europejskiego formatu? Wszystko w rękach osób zarządzających tymi klubami.
9. Pogoń Szczecin. Średnia domowa frekwencja z 5 sezonów - 6144 widzów.
Klub z Zachodniego Pomorza stać na pewno na lepszą frekwencję (w poprzednim sezonie 6834 widzów) , ale jednym z warunków koniecznych do rozwoju klubu jest posiadanie nowoczesnego obiektu. Pogoń z pewnością osiągnie średnią frekwencję 9-10 tysięcy, gdy stadion będzie komfortowy, w pełni zadaszony.
10. Zagłębie Lubin. Średnia domowa frekwencja z 5 sezonów - 5978 widzów.
Zagłębie w ostatnim sezonie osiągnęło 14 frekwencję w kraju (6268 widzów). Grając jako beniaminek wywalczyło miejsce w eliminacjach Ligi Europy. Czy jest w stanie poprawić jeszcze swoją średnią frekwencję? Lubin przyciągnął prawie taką publikę jak Wrocław, miasto o kilkakrotnie większej populacji. Dobra gra Zagłębia pozwoli na pewno ustabilizować niezłą jak na warunki tego ośrodka publikę.
W minionym sezonie szóstą średnią frekwencję w kraju wygenerowała
Górnik Zabrze (9335 widzów). Kilka spotkań pokazało, że potencjał kibicowski tego klubu jest jeszcze wyższy. Ten zasłużony klub nie zdołał się utrzymać w Ekstraklasie, co nie musi wcale jednak oznaczać niskich frekwencji w Zabrzu w nadchodzącym sezonie. Warto przypomnieć, że Górnik walcząc w sezonie
2009/2010 o awans do Ekstraklasy w I lidze osiągnął frekwencję na poziomie prawie
11 tysięcy widzów. Mam przeczucie, że jest obecnie w stanie poprawić ten świetny jak na realia I ligi wynik.
Najgorzej sytuacja wygląda chyba w Bydgoszczy. Mecze Zawiszy prowadzonego przez Radosława Osucha były od 2,5 roku bojkotowane przez większość kibiców. W sezonie 2015/2016 średnia frekwencja była niższa od średniej z 5 poprzednich lat o ponad 59%. To jest największy spadek frekwencji spośród wszystkich analizowanych kilkudziesięciu polskich klubów. Jak wiemy, poważne problemy Zawiszy dopiero się zaczynają. Klub nie zdoła nawet wystartować do rozgrywek seniorów z poziomu IV ligi , gdzie występowały rezerwy Zawiszy. Prezydent miasta, Rafał Bruski usunął wszystkie zespoły Zawiszy z obiektów Zawiszy przy ul.Gdańskiej 163. Ten najbardziej zasłużony bydgoski klub rozpocznie udział w rozgrywkach seniorów prawdopodobnie od B-klasy (8 ligi) i długo nie zobaczymy go w centralnych rozgrywkach piłkarskich. Rzadko się zdarza, by prezydent miasta przyczyniał się do niszczenia znanej piłkarskiej marki ze swojego miasta. Być może ma to jakiś związek ze stosunkiem jego partii (Platformy Obywatelskiej) do kibiców piłkarskich.
Więcej o sytuacji w Zawiszy Bydgoszcz pisałem
tutaj. Niech to będzie przestrogą dla innych. Uważajcie komu powierzacie władzę w Waszych miastach. Podobny właściciel klubu może się trafić wszędzie. Podobne władze miasta nie powinny trafić się nigdzie. O wsparcie dla Zawiszy apelowała niedawno Rada Miasta Bydgoszczy, organizowana była pikieta pod ratuszem. Bezskutecznie. W naszych miastach, na miejskich obiektach prezydenci mają władze absolutną. Zawisza wystartuje w 8 lidze. Do tej pory najniższym poziomem rozgrywek, na którym występował była V liga (5 poziom rozgrywek). Przebudowany kilka lat temu Stadion Zawiszy, mogący pomieścić ponad 20 tysięcy widzów będzie świecił przez wiele lat pustkami. W sezonie 2011/2102 Zawisza grając w I lidze osiągnął jedenastą średnią frekwencję w Polsce. W sezonie 2013/2014, kilka tygodni przed rozpoczęciem bojkotu spotkań mecz Zawiszy z Legią Warszawa oglądało w Bydgoszczy prawie 13 tysięcy widzów. Teraz ten nowy stadion będzie porastał mchem.